Mnie tam by deszczyk się przydał, wczoraj porywisty wiatr, dziś pochmurno, ale nawet kapki deszczu. Chcąc nie chcąc trzeba brać węża do ręki i podlewać
Odmachuję. Nie szaleję w ogrodzie, bo chwilowo straciłam do niego serce. Wzięłam sobie wolne i tylko chodzę doglądać warzywnika i czasem jakieś zdjęcie pstryknę. A tak, szlajam się z komórki po Waszych ogrodach. Na przykład w Twoim Marta naprawdę fajnie się dzieje. Nie to co u mnie.
Lać już nie leje, bo co miało popsuć, to popsuło. Teraz popaduje mniej więcej regularnie, ale to akurat dla tego, co zostało niespłukane dobrze, bo ma wilgotno cały czas i wschodzi. I jak u Ciebie Dominika z pogodą? Dalej Cie deszcze omijają/ U mnie też wiało nieprzyzwoicie
Pozdrawiam serdecznie.
Te wiatry też są niemożliwe. Przez nie nie nadaję się do życia. Ciśnienie tak skacze, że zamiast coś porobić, przesypiam i noce i większość dnia. Ciekawa jestem, jak dzisiejsze zakupy. Udane?
Jeszcze właśnie tych drzew brakuje, co to mają sąsiada przeslonić, Rośnie malutka Glediczja i na tym koniec. Ale też myślę, że ta rabata zaczyna pomału się bronić. Dziękuję, że Ci się podoba. Nornice są takie śliczne a takie małe paskudy z nich. Ostatnio moja kocica z moim psem sobie zrobili polowanie na nornicę. Biegała od jednego do drugiego przerażona a oni się nad nią znęcali. A że moje zwierzaki to pacyfiści, to tylko się z nią droczyli, ale krzywdy fizycznie jej nie robili. Zmachana, struchlała...Nie miałam sumienia na to patrzeć, wzięłam za ogonek i daleko za płot na łąki rzuciłam...Taka ze mnie miłośniczka futerkowych wszelkich. Chwastow u mnie nie ma póki co, ale też i trawa wypłukana, więc tak sobie to wygląda. Na zdjęciach lepiej niż w rzeczywistości. Nie mniej walczyłam dzielnie o to, żeby się w ogole zazieleniło i po ewentualnych dosiewkach nie będzie może tak źle.
Boziuniu...To tak samo u Ciebie z trawnikiem jak u mnie. IDENTYCZNIE! Ja również zaglądam do Ciebie. Już ślicznie masz. Z TAKIM projektem. Marzenie ścięte głowy dla mnie... Ja na jakieś moje marne efekty muszę poczekać jeszcze trochę. Brzózki będziemy miały usytuowane w ogrodzie troszkę podobnie. Wypatruję u Ciebie, w jakiej odległości masz je między sobą posadzone.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak średnio przeżyłam, bo takie ściany deszczu nawiedzały mnie co chwila, ale jakoś żyć trzeba. Chodziłam, rozgrabiałam nasiona i blagałam niebo, żeby już przestało i uffff. Pada, ale już bez potoków na mojej działce.
Macham ciepło.
Wczoraj troszkę pokropiło i dziś rano również, teraz zanosi się na burzę, ale póki co gdzieś bokiem przechodzi. Co do zmiany ciśnień, mam podobnie, strasznie wariuje to spada to rośnie, człowiek chodzi rozstrojony i nie ma chęci do niczego.
Już (albo dopiero) zaczynają kwitnąć hortensjowe maleństwa Pink Diamond. Na razie z miskantami nie mają szans. Te je na pewno zasłonią.
Moje drzewka - Glediczja i Metasekwoja chińska też póki co nie mają szans z miskantami
Jak tak kucnąć i zmrużyć oczy, to nawet zielono się robi na placu boju...
Za to warzywnik sobie jakoś radzi. Codziennie uszczypuję dzikie pędy przy pomidorkach i zaglądam do cukiń, dyń..
Najbardziej mnie cieszy fasolka. Nasadziłam rożnych odmian, w różnym czasie. Nastawiam się na wyżerkę.
Dzisiaj miałam na obiad pierwszą porcję. Z masełkiem i zarodkami pszennymi...Pycha.