Z innych roślin do przesadzenia: bez czarny veriegatus.
Myślałam, że jak variegatus, to będzie miał liście zielono-białe, a ma zielono-żółte. Więc z bólem serca chyba go wyeksmituję na działkę letniskową, a tutaj dam albo jaśminowca, albo derenie (jedne i drugie już mam w ogrodzie, więc będzie krok do przodu w kierunku większej spójności

)
Teraz będą narzekania. O ile długą zimę, śniegi i późnowiosenne przymrozki rośliny u mnie zniosły śpiewająco, o tyle miesiąc suszy i upałów dał im się we znaki. Widzę, że plany trzeba będzie mocno modyfikować:
Z kilku sztuk żurawki krwistej zakwitła jedna, i to całym jednym kwiatkiem:
orliki nora barlow - śmiech na sali; nie dość że kiepsko kwitną, to jeszcze całkiem ogryzione przez kosmitów
Łubiny: różowy i fioletowy to miejscowe przybłędy

, a białe to zakupione noble maiden; z trzech sztuk uzyskałam również aż jeden kwiat:
z boku widać jedyny kwiat powojnika który miał być
kardynałem Wyszyńskim ale coś mi się zdaje, że koło kardynała to on nawet nie stał; nie tylko kolor kwiatu zupełnie inny ale i termin kwitnienia; i o ile kolor bym przebolała, bo mieści się w zaplanowanej kolorystyce, to z terminem kwitnienia jest problem, bo koliduje z kwitnieniem kaliny (miały kwitnąć jedno po drugim, a nie naraz).
I nie wiem, co z nim zrobić, bo dla żadnej innej rośliny nie kopałam tak głębokiego dołu i drugi raz już mi się nie chce

.