Pszczelarnia
12:05, 26 kwi 2018

Dołączył: 04 maj 2011
Posty: 29263
Jeszcze nie wgłębiłam się we wszystkie wpisy na blogu tego ogrodnika. Ad hoc mam dwa spostrzeżenia.
Mój ukochany Arne M. tworzy jednak pewien teatr osobliwości w swoim ogrodzie (ilekroć zaglądam do niego mam wrażenie, że uczestniczę w jakimś spektaklu o średniowiecznym rodowodzie": albo religijnym - mystherium albo świeckim w stylu średniowiecznych biesiad - convivium) - taki nastrój tam jest. Ogród jego jest mocno naznaczony stylem projektanta ale wciąż wiktoriański w tym znaczeniu dopieszczenia formy. Wszystkie odmiany kwiatów są tam mocno "wyfikane" (słowo od Kasi B.)
I dziwi mnie, jak mówi, że wcześniejszy swój ogród w G. chciał sprzedać, bo wymagał za dużo pielęgnacji i był mocno strukturalny.
Teraz jestem pod wrażeniem pokazanego jego projektu w Wiltshire, kilka ogrodów kuchennych na kwiat cięty dla ogrodniczki, która sama pracowała w urzeczywistnianiu tego projektu - troszkę to trwało. Zobaczyłam ogród duży ale skrojony na miarę możliwości pielęgnacyjnych i potrzeby - to jest sztuka!
A drugie spostrzeżenie dotyczące tych 2 ogrodów mających jednego ogrodnika jest takie. Powszechnie wiadomo, że plemię anglosaskie ma kultowy stosunek do drzew (za dużo ich kiedyś wycięli) i potencjał przestrzenny. A nie uważasz, że forma pielęgnacji tych ogrodów (żywopłoty, drzewa, łączka, nieporadne rabaty, jakaś symboliczna donica) wynika z braku możliwości finansowych i zaangażowania właścicieli? Inna sprawa, że te ogrody są mocno krajobrazowe i wymagają takiego podejścia. Ja jednak zachęcam do rozważniejszego sadzenia drzew, wtedy nie będzie kłopotów.
Inna sprawa, że drzewa, łączka, odznaczenie terenu to bardzo dobre elementy ponadczasowości.
Mój ukochany Arne M. tworzy jednak pewien teatr osobliwości w swoim ogrodzie (ilekroć zaglądam do niego mam wrażenie, że uczestniczę w jakimś spektaklu o średniowiecznym rodowodzie": albo religijnym - mystherium albo świeckim w stylu średniowiecznych biesiad - convivium) - taki nastrój tam jest. Ogród jego jest mocno naznaczony stylem projektanta ale wciąż wiktoriański w tym znaczeniu dopieszczenia formy. Wszystkie odmiany kwiatów są tam mocno "wyfikane" (słowo od Kasi B.)
I dziwi mnie, jak mówi, że wcześniejszy swój ogród w G. chciał sprzedać, bo wymagał za dużo pielęgnacji i był mocno strukturalny.
Teraz jestem pod wrażeniem pokazanego jego projektu w Wiltshire, kilka ogrodów kuchennych na kwiat cięty dla ogrodniczki, która sama pracowała w urzeczywistnianiu tego projektu - troszkę to trwało. Zobaczyłam ogród duży ale skrojony na miarę możliwości pielęgnacyjnych i potrzeby - to jest sztuka!
A drugie spostrzeżenie dotyczące tych 2 ogrodów mających jednego ogrodnika jest takie. Powszechnie wiadomo, że plemię anglosaskie ma kultowy stosunek do drzew (za dużo ich kiedyś wycięli) i potencjał przestrzenny. A nie uważasz, że forma pielęgnacji tych ogrodów (żywopłoty, drzewa, łączka, nieporadne rabaty, jakaś symboliczna donica) wynika z braku możliwości finansowych i zaangażowania właścicieli? Inna sprawa, że te ogrody są mocno krajobrazowe i wymagają takiego podejścia. Ja jednak zachęcam do rozważniejszego sadzenia drzew, wtedy nie będzie kłopotów.
Inna sprawa, że drzewa, łączka, odznaczenie terenu to bardzo dobre elementy ponadczasowości.