Wiesz co? Mam takiego jednego bodziszka nn, pozostałość z czasów przedogrodowiskowych - co roku tak się zachowuje: wiosną ładny, potem liście mu brzydną, tak jakby coś je zjadało, i drugiej połowie sezonu odbija. W różnych miejscach go sadziłam i wszędzie ma tak samo. Pozbędę się go, bo po co mi roślina, której przez pół sezonu nie ma.
Jola, którą rabatkę masz na myśli? Tą przy podjeździe? Ona ma faktycznie wystawę południową, ale tam dużo drzew i krzewów rośnie - czy na pewno tam jest tyle słońca, że ona kwalifikuje się jako step?
Do tak odważnych stwierdzeń to bym się nie posunęła
Ja wczoraj chyba godzinę stałam w ogrodzie i główkowałam, gdzie, co przesunąć
I z tym przybliżaniem się do celu to też tak... okrężną drogą.
Dwa lata temu pokazywałam śliczne zdjęcia ścieżki z macierzanką, rogownicą, floksami. W tym roku ta sama ścieżka z różnych powodów wygląda duuużo gorzej.
Wiosną wszyscy -łącznie ze mną - się zachwycali żółtą rabatką pod tarasem, więc oczywiście kombinuję, co by tam jeszcze zmienić i pewnie wszystko zepsuję
A u Tamaryszka właśnie ten bodziszek macrorrhizum świetnie sobie radzi i bardzo mi go polecała. Gatunek, nie wiem czy ma odmianę Czachor, ale gatunek z pewnością tak.
Tak, tą wzdłuż podjazdu. Drzewa u sąsiadki, u mnie nieliczne i o dłuuugich pniach, cienia niemal nie dają. Krzewy... no trochę hortensji, perukowce dwa w plecach, też wiosny nie czynią. Generalnie próbuję tam posadzić NA GĘSTO żeby się właśnie rośliny lekko zacieniały i utrzymywały większą wilgotność.
A określenie step tyczy się ziemi, lub raczej piachu jaki tam jest. Próbuję to zmienić wszelkimi dostępnymi metodami
Ooo, słuszna uwaga
W którejś z tych mądrych książek, co je czytałam, było takie rozróżnienie i były odrębne listy roślin na te stanowiska
Teraz chyba nigel dunnet zajmuje się tym tematem, bo na instagramie często wspomina i pokazuje łąki zakładane na ubogich podłożach, bez podlewania.
Mnie bodziszki już wychowały, wiem, że jak tylko słabną po kwitnieniu, to już pod nóż. Potem odbijają i znowu ładne i kwitną... Jak tylko nie obetnę, to masakra. I to różne rodzaje... Ale korzeniastego i tak nadal nie lubię.
Tak, ale nie wystarczy mieć piaszczystą ziemię, żeby mówić o stepie
Co innego żwirowe, ubogie podłoże na smaganym wiatrem zboczu, a co innego zaciszne miejsce pod sosnami, poprzerastane korzeniami drzew i zakwaszone od igieł.
Inna sprawa, że ja tam u Ciebie nie widziałam, żeby coś kiepsko rosło. Widziałam tylko wielką gęstwinę, więc odkładając kwestię nazewnictwa na bok - Twój plan chyba działa
Ja też mam bodziszka korzeniastego i też go polecam.
Tylko do kwitnienia mam zastrzeżenia, więc będę szukać właśnie odmian, bo u mnie rośnie gatunek.
Natomiast ten bodziszek o którym wspomniałam wyżej to nie jest korzeniasty. Nie mam pojęcia jaki - przyjedziesz, to popatrzymy