Toszka dzięki za info- teraz rozumiem

Kohinor zakupiony, przyszedł wczoraj- poczytam, jak to jest z tym podlewaniem, bo co chwilę pada, wiec dolistnie bez sensu póki co.
Natka, Kasiu, Asiu
Anula- jedna Arystokratka podobno już śmierć pnia mózgu. Chociaż ja w to nie wierzę, i podtrzymuję ją nadal przy funkcjach życiowych- znaczy pić daję...
Wiklasiu, HAniu- u mnie trzmielina oskrzydlona chyba zaczyna kolor łapać...Teraz traszkę chłodniej się zrobiło, więc może przystopuje ogród troszkę.
Kasiu opuchlaków współczuję...nie mam ich chyba, albo nie wiem, ze mam i żyję w błogiej nieświadomości
Toszka, dobra będę obrywać, bo chyba tylko taka metoda depilacji cisów wchodzi w grę?
Gosialuk, też mi się to określenie podoba

Pierwszy raz je u Anbu przeczytałam
AniuCh, HAniu, Mrokasiu, Moniko, Asiu, Kasiu oraz Basiu i Toszko- relacja z wczorajszej wizyty Pana brzozowego- wersja rozszerzona.
Pan przyjechał po kolejnym moim telefonicznym monicie. Wraz z synem- syna kojarzyłam, Pana pierwszy raz na oczy widziałam. Ton Pana pretensjonalny- nie podlewane, widać, bo górne pędy zamierają- "niech se Pani poczyta".
Na nic moje tłumaczenia, że podlewałam (ostatnio....), na zimę trzeba było wodą zalać i koniec. Korzenie były dobre, więc to brak wody. Jak mu powiedziałam, ze no korzenie, to akurat były bardzo kiepskie, to Pan się zakręcił, przewrócił oczami i tonem atakującym stwierdził, ze zaraz chyba oszaleję, iż "no małe korzenie, no trzymajcie mnie". Potem zaczął się rozgadywać na temat tego, że czego ja w zasadzie od niego oczekuję, że on nie powinien w ogóle przyjeżdżać, że sprzedane i koniec, tyle go interesować powinno, a inne szkółki, to by miały to gdzieś, że on zna taką sprawę, któa jest w sądzie nawet, że dwa psy zdewastowały serby (osikiwały) i azotu tyle było, a właściciele nadal, ze to wina szkółki.
W końcu zapytał, czego od niego oczekuję. Powiedziałam mu, że w pierwszej kolejności diagnozy, w drugiej porady. I, że nie chcę go naciągnąć, ale chciałabym wiedzieć, czy mam je wymienić na nowe, czy mają szansę. Pan stwierdził, ze "wolałbym, żebym u niego już nie kupowała" (!), dwie będą żyły, przyjedzie, to "przytnie tak, jak się należy" i "wypuszczą nowy przewodnik", a trzecia zgon śmiertelny i on już, niech będzie - wymieni ją ale na niższą- taką 2,5 m. Jak tamte dwie mi opitoli, to ta 2,5 m chyba i tak najwyższa będzie z nich....
Generalnie Pan "zmiękł" dopiero, jak trzeci raz wspomniał o sprawach sądowych, które "szkółki wygrywają", a ja mu w końcu powiedziałam czym się zajmuję, i znam przepisy o rękojmi, nie zamierzam go naciągać, natomiast liczyłam na nieco inny sposób postępowania, bo bądź, co bądź kilka drzew już u niego kupiła, kilku osobom namiar dałam. (wspomniałam, ze Żabce też usychają- "też musi nie podlewać").
To byłoby na tyle. Końcówka rozmowy normalna, cała reszta atakująca, przerzucająca, wręcz kpiąca.