Podratujcie kobiety, bo się zagubiłam.
Nie miała baba kłopotu to se derenia kupiła. Kousa - China girl - z czymś takim mamy tu do czynienia.
Kto tu jeszcze zagląda proszony jest o wyrażenie swojego zdania - bez owijania w bawełnę czy inne tekstylia, prosto miedzy oczy, dużymi literami (czyt. bez osładzania, pieprzenia czy innych przypraw).
Bo zamysł był taki by taras z lekka przesłonić, coby taki otulony zielenią był, a my ludzie na tym tarasie bywający z czasem z lekka zasłonięci. Ale przymierzyłam go do miejscówki pierwotnie do niego obranej i sama nie wiem.
(Perovska, santolina, variegatus - wypadają)
Plusy:
+ z czasem da lekki cień i będzie znośniej na tarasie w słoneczne dni, a w zimie i tak liści nie ma więc pokoju nie zaciemni;
+ jest na osi z ogrodzeniem moich sąsiadów - stanowić będzie przesłonę przed nimi,
Minusy:
- chyba za blisko tarasu, taki za bardzo przyklejony do niego, zwłaszcza, że może w przyszłości jakaś konstrukcja drewniana na tarasie się pojawi)
To przeniosłam na druga stronę tarasu:
+ przesłoni mi widok na fragment nieatrakcyjnej górki (nic z nią w tym sezonie nie zrobiłam, bo sąsiad miał plany co do wymiany ogrodzenia, więc czekam na jego posunięcia budowlane)
+ ma tak jakby więcej miejsca?
Minusy:
- nie da cienia na tarasie w tym miejscu, w którym byłby takowy pożądany,
- czy znów nie za blisko tarasu?
No i jeszcze dwie inne miejscówki mu wymyśliłam, gdzie mógłby zapuścić korzenie.
wariant III:

Wariant IV:
Które rozwiązanie Waszym zdaniem najkorzystniejsze i dlaczego?