Pacjent podczas rutynowych badań okresowych przeniesiony musiał być w trybie nagłym na OIOM.
Zamiast badań profilaktycznych trzeba było zastosować procedurę ratującą życie.
Diagnoza nie pozostawiała cienia wątpliwości. Była jednoznaczna. Ziścił się scenariusz w kolorze hebanu.
Opuchlaki.
Białe, tłuste, zadowolone z siebie (wybaczcie - tu, to chyba trochę za bardzo popłynęłam).
Pacjent przetransportowany został do wanienki operacyjnej. Zastosowano zabiegi ratujące życie. Kąpiel w ORTUSie 05sc. Instrumentariusz (znaczy się pan z ogrodniczego) polecił zastosowanie Ortusa, bo ponoć Bayer - producent Decisu niedawno zamienił jeden ze składników preparatu, z uwagi na jakieś zezwolenia - na słabszy.
Zabieg zakończony. Pacjent wsadzony w przygotowaną kwaterę (mam nadzieję, że ostatecznie dla niego nie okaże się kwaterą cmentarną). I teraz decydująca okaże się chyba zima.
Tak w tym szale ratowniczym zastanawiam się czy nie zaserwować mu jeszcze wyciągu z wrotycza, co to rośnie sobie zaraz za płotem? I jak często tym wywarem polewać?
edit: Korzonki całe były maczane w roztworze, namaczanie trwało tyle ile zajmuje mi skoszenie trawnika czyli coś koło 1h.