Boję się tych rodków, wiem, pasowały by tam ale im potrzebna woda, woda i jeszcze raz woda a mnie się marzy by jak najmniej tam było pracy. Oczyma wyobraźni widzę te sosny za parę lat i nie napawa mnie ten widok optymizmem i myślę co dać pod by te przyszłe gołe pnie sosen nie raziły. Ewa a jakiego klona byś polecała?
Chyba jednak nie, nie znałam tego trzcinnika a wygląda ciekawie. Muszę zapisać bo może się przydać. Choć tu to już raczej nie. Pod brzozami mam łan śmiałkowy i już wystarczy. Bardziej chyba coś zimozielonego bym tam chciała.
Mierzyłam tam ph i dziwne, ale szału nie ma, skromne 6,5 pokazało. A igły sosnowe ścielą się wszędzie. Biję się jeszcze z myślami co do tych rodków bo zdaję sobie sprawę, że pasowały by naj, naj. Tylko ta susza...... Pewnie do wiosny będę myśleć i myśleć,
Spędziłaś niedzielę podobnie jak ja, opróżniłam poniżej kraniku wszystkie siedem beczek na deszczówkę, setki konewek wody, własnie głównie pod rodki i inne zimozielone. Niestety rodki bez wody nie dadzą rady i trzeba się z tym liczyć sadząc je. Nie potrzebują jej jakichś wielkich ilości ale jednak lubią wilgotno. Też mam spore rodkowisko pod czterema sosnami (dwie duże i dwa maluchy) i niestety sosny fajne ale zatrzymują swoją koroną sporo deszczu i trzeb je dolewać w suchych okresach.
Ciężko mi coś doradzić bo ja pod sosnami widzę albo rodki albo wrzosowisko (mam w innym miejscu właśnie wrzosy pod sosenkami i brzozami) plu hortki i wyższe miskanty, np. Variegatusy ładnie kontrastują z ciemną zielenią rh
zimozielone do półcienia i suszy to chyba trzmieliny Fortunego dadzą radę, one bezobsługowe są a można formować je w piękne wielkie kule i szybko rosną.
Wiesz co, są takie, tylko nie wiem jak u Ciebie z zimowaniem. Np. Eleagnus ebbingei i pungens. Kwitną wiosną mało spektakularnie ale pachną wtedy pomarańczami. Mają fajne, sztywne listki z takim sreberkiem od spodu. Są bardzo odporne na suszę.
Kocham tę kalinę i polecam obok rodków (mam ją tak wsadzoną). Tylko trzeba ją dolewać, jak to zimozielone. Można rodki i inne kaliny. Taką np. angielską gdzieś na końcu nosa.