Usiedliśmy dziś z eMem i poważnie pogadaliśmy o ogrodzie (na szczęście coraz częściej się angażuje i nie ucieka jak wspominam o ogrodzie

).
Jemu najbardziej podobają się ogrody nowoczesne i minimalistyczne, ale "żeby nie było jak w hotelu albo biurze", ale wie, że to nie do końca dla mnie, bo jak powiedział, ja lubię "ogrody w stylu nowoczesne cztery pory roku", czyli żeby coś kwitło i żeby był kolor w ogrodzie.
Generalnie nie wzbrania się jeśli będzie trzeba z czegoś zrezygnować, przenieść, wyciąć. Też coraz bardziej dokucza mu brak żywopłotów i zaczęliśmy się zastanawiać czy od ulicy nie posadzić po całej długości od rogu działki do skraju domu żywopłotu grabowego. Przesadzilibyśmy więc te cyprysiki, jałowiec i tuje i dali jednakowy żywopłot.
Oglądaliśmy inspiracje i bardzo nam się spodobał. Taki do wysokości 160-180 cm, a nad nim ewentualnie korony kilku drzew.
Nie mamy jednak żadnego doświadczenia z takim żywopłotem liściastym i zastanawiamy się czy to dobry pomysł i czy sobie poradzimy. Czy to ma sens?Co myślicie?