Czytam o ognisku i
siem chichram, bo dostrzegam syndrom mieszczucho-blokowicza... Pamiętam jak przyjeżdżaliśmy rodziną na działkę (teraz to już ogród, oniegdaj była "działka") i z pasją grillowaliśmy!!!
Potem jak się na działce osiedliliśmy (i dalej to jeszcze była działka) to pierwsze dwa, trzy tygodnie co robiliśmy? Oczywiście grillowaliśmy i paliliśmy ognisko!!!

A teraz grillujemy tylko wtedy, jak blokowi goście przyjadą, i jeszcze kosztuje nas to kupę stresu, bo zdenerwowani patrzymy czy nam dym nie wędzi roślin w ogrodzie
A jak już tak wspominam początki ogrodu, to dodam, że dość szybko stwierdziliśmy, że jakaś altanka z zadaszeniem, dająca cień jest potrzebna. W altance cały czas przesiadujemy, jemy posiłki, odrabiamy lekcje etc. dopóki nas zimno nie pogoni.