Kosimy tylko ogrodzony fragment przy domu. Pozostała część miedzy ogrodem a laskiem to dzika, trawiasta łąka, w której wykaszamy tylko tunele, żeby dojść do rzeczki. Nie wiem co to za trawa, ale jest wysoka na ponad metr i późnym latem jej kłosy przebarwiają się na różowo.
Renatko, największą radość sprawia mi nie tyle dążenie do stworzenia pięknego ogrodu, co sama praca w nim, to taka, można powiedzieć, moja glebo terapia. Gdyby jakimś cudem ogród był już pięknie skończony, a ja ograniczyłbym się tylko do utrzymania go w jako takim stanie, to stałabym się, jak to pięknie określiła szefowa Danusia, kustoszem własnego ogrodu. A gdzie wtedy radość z przesadzania, dosadzania, z nowych nabytków, z nowych pomysłów na zagospodarowanie jeszcze tej, albo tamtej przestrzeni...?
Świadoma wszystkich braków i niedociągnięć działam sobie we własnym tempie i bez pośpiechu, bo pośpiech w ogrodowych pracach zabija całą przyjemność ich wykonywania.
To trawa mojego dziecinstwa - gdy Tata byl w delegacjach i nie mial kto kosic - uwielbialismy jej szum, a nienawidzilam tnacych skore lisci. Dla nas zwala sie 'żyletka'. Z tych klosow pletlam niby wianki niby indianskie pioropusze i wieszalam na scianie ...mile wspomnienia
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród
"Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
____________________
Anka Kiedyś będzie tu ogród
"Będziesz mieć w życiu ciężkie chwile, ale to one własnie zawsze są tym, co pozwala otworzyć oczy na znaczące rzeczy w twym życiu, których wcześniej nie mogłeś dostrzec" Robin Williams
Fajnie wygląda ten łan traw.
Ja na grzyby nie mam czasu.
A moim expertem co do grzybów to zawsze jest mąż.
Zawsze więcej nazbiera.A mi ileś wyrzuci z koszyka