U Danusi czytałam o obawach, co do schroniskowych piesków. U mnie były 4 adopcje, Sonia-była przeznaczona do uśpienia, zabrałam ją ze schroniska gdy miała 3-miesiące, obecnie we wrześniu skończy 10 lat, nikt nigdy ze schroniska nie zainteresował się jej losem. Dobrze, że trafiła na nas, bo różnie potem bywa.
Przed Sonia był Pucek, 6-miesięczny piesek, przeżył u nas 10 lat, potem sąsiad struł nam 3 psy i Puck jako jedyny nie przeżył, a mógłby dożyc śmiało i 18 lat. Potem był Miłek, potem Misia, zabrana jako 6-tygodniowe szczenię, wychowana na paluszku w sypialni, dziś ma 2 lata.
Chcę kolejnego pieska, najbardziej lubię rottweilery, te muszą być z dobrej hodowli i od szczeniaka, ale z powodu wnusiów nie zaryzykuję, potem chciałam wilczarza irlandzkiego, ceny zaporowe i chyba za duży byłby, nie wiem czy bym sobie poradziła, choć to jeszcze nie zamknięta sprawa.
A teraz myślę, że może znowu kolejnego ze schroniska przygarnę, jakąś sierotę. dziwi mnie tylko, że nikt nigdy ze schroniska o żadnego psa się nie pyta, po wydaniu.
A patrząc na sunię, którą wybrała córka, to widzę w niej cechy amstafki, będzie świetnym, mądrym psem