No tak wierzchołek góry, jak spadnie jeden kamyk to może się posypać i lawina . To czasami może być niebezpieczne.
Dzięki za linka. Przypomniałam sobie, że pod choinkę dostałam Wielką księgę nalewek. Niektóre przepisy są całkiem, całkiem, ale tylko niektóre.
Podobają mi się piargi, które dzięki lawinom powstają
Mam gdzieś w bibliotece babciną książkę kucharską, taką co to "weź kopę jaj i korzec maku". Stara okropnie. Babcia miała ją po swojej mamie. Nie ma niestety części stron i brak okładek. Ofiara historii . Tam są kapitalne przepisy. Wciąż obiecuję sobie, że ją odszukam i spróbuję poprzeliczać na nasze warunki. Pewnie to zrobię, gdy kiedyś uda mi się namówić J na przeróbkę regałów bibliotecznych.
Nalewki i ja robię.
W tym roku zrobiłam z mleczy , mietowke .Nastawiona jest z czarnej i czerwonej porzeczki. I derenia. Zaraz i ja zobaczę co tam są za przepisy
właściwie najlepiej hosty się trzymają
aster arktyczny niebawem zacznie czarować swym jesiennym wdziękiem
marcinki dopiero startują
nasiąknięte deszczem liliowce