Po pierwsze nie leje.. zachmurzyło się, ale nic... a ziemia woła o wodę.. i tak od chyba 1 czerwca co najmniej.... najpierw pora mokra, czyli 6 tygodni codziennie deszcz, a tera pora sucha czyli 6 tygodni bez deszczu..
Mikołajek jest rozchwytywany na maksa... tam jest istne szaleństwo..
O studni już pisałam nie raz.. gdyby była możliwość to studnia powstała by razem z ogrodem.. niestety wodę mam tak głęboko, ze to już głębinówki, pozwolenia wodno-prawne, a i tak gwarancji nie mam że będzie. Sąsiedzi mieli studnie na 13 kręgów.. a wody wybrali czasami na umycie auta, czyli kilka wiader i dno.. Rozważaliśmy łapanie deszczówki, ale przy miesiącu deszczu i potem 3 miesiącach bez wody... to najpierw nadmiar, a potem wystarczy na jedno podlanie.. ma to sens jak pada co jakiś czas.. Jedynie co to mam oddzielny licznik na wodę na ogród wiec nie płacę za ścieki.. z powodu oszczędności nie mam nawadniania na całym ogrodzie, ani nie mam na żadnej rabacie. Bo to leje wszędzie, a mam za dużo tego .. i tak rachunki latem są przerażające .. podlewam tylko tam gdzie już zasycha i jest cenne z mego punktu widzenia. I trawnik na części reprezentacyjnej, ale też jak już wygląda kiepsko. I tyle w kwestii studni.. za to zmam założone punkty czerpania wody czyli podpięcia węża w całym ogrodzie, wiec 10 metrowy wąż załatwia wszystkie miejsca.. przestawiam tylko polewaczkę i wpinam węża gdzie mi pasuje. Bez tego musiałabym biegać z wiadrami jak Sylwia, a na to już nie mam ani siły ani czasu.. Dwie ręce cierpią na łokieć tenisisty.. trochę je nadwyrężę i potem nie śpię.. wystarczy że wodę z mycia filtrów ponoszę.. to po tych 20 wiadrach ręce mam jak nie moje.
Tyle w kwestii nawadniania... jesteśmy z mężem ludźmi technicznymi i jak może coś ułatwić pracę i się opłaca to na pewno to zrobimy. Teraz robimy przymiarki do większego filtra do oczka.. ale mamy kompletny brak czasu.. musi poczekać ,ale to problem numer jeden w ogrodzie.
Kindziula do Cie tez mi tęskno..
streszczam się bo pasuje coś porobić w domu i ogrodzie. ..
Róża przy serduchu to Lawender Flawer Circus.
Bez stawu też sobie nie wyobrażam ogrodu.. chociaż te czyszczenie filtrów mnie doprowadza do szału.. ale nie potrafię wyłapać tych ryb.. teraz nie mogę bo mi powiedziano, że jak będę je stresować to będą chorować.. i kółko zamknięte..
Moje białostockie lilie szlag trafiło prawie wszystkie, pozarastały krzakami .. i nie widzę praktycznie żadnej.. kiedy zajadę po materiał do odnowy A krzaki będę wywalać tylko czasu brak..
Ale białostocki liliowiec ma się dobrze
I to zaleta małego ogrodu... ja tego nie zrobię bo się zaoram z taka ilością rabat..
i tą ilością odpadów ..
A klimat wredny bo albo za mokro albo za sucho... a rośliny albo na mokre są albo na suche ..
Idę wyciąć juki, bo mszycy na nich tyle, że już koloru kwiatów nie widać, a nie opryskam bo nad oczkiem Dziś koszenie trawnika to od razu wywiezie się te mszyce..
Wiec pożegnanie z jukami, mam jeszcze wzdłuż parkingu, ale one maja ekstremalne warunki wiec nie są takie okazałe by fotografować
Niestety, ale to jedno jest sprawiedliwe w życiu, wszyscy się starzejemy w tym samy tempie
A to nasze wczasy, teraz dłuższy pobyt to pod koniec lipca, jak będą mieć przerwę w przedszkolu..
Chwaliłam eis na FB jak to moje 5 letnie już pływa na desce Pochwalę się i tu... jest bardzo dzielny, sprzęt dla dwa raz starszych dzieci Ale daje radę
Widziałam twoje kaczki.. ale ciągle powtarzam, że nie chę u siebie żadnego drobiu w ogrodzie ,bo z dzieciństwa mam uraz do obsranego trawnika i co się da.. tu będzie osrane oczko.. chodzę boso i dzieci też.. wbiegają do domu i na ogród.. jakoś to mnie zniechęcą, a trzymać w klatce czy jakiej wolierze mija sie z celem, bo ślimaki są na ogrodzie
Myślę, ze kaczki nagusów nie będą jadły by zaspokoić głód bo to nie skalda się z "mięska" jak inne ślimaki.. mogą utłuc bo się rusza.. i tyle..
Po drugie świadomość ze te kaczki jedzą takie ohydne fuj ślimory golasy.... to mam obrzydzenie już i na kaczki i na ślimory
Sorki to taki mój elaborat.. natomiast kaczuchy są fajne I w żadnym innym wypadku nic do nich nie mam..
Kilka fotek i uciekam bo szkoda dnia ..
Podziwiam liliowce ale tylko u Was. Ja mam właśnie do liliowców jakiś uraz. Kojarzą mi się z uschniętymi liśćmi i sterczącymi łodygami,choć kwiat piękny to jakoś nie pragnę ich mieć