No i klops, moje obawy co do porzeczki, potwierdziły się Dziś przechodząc koło niej, zaniepokoiły mnie lekko żółknące wewnętrzne liście. Jednak to nie jest najgorszy objaw - przy dotknięciu opadają całe grona owocków, poczynając od tych najmniejszych, dopiero co zawiązanych. A już miałam nadzieję, że jednak te wszystkie naturalne zabiegi pomogą Może któraś z Was ma jakiś pomysł, co z tym zrobić? Trochę przygnębiła mnie ilość opadłych owoców, które uwielbiam
Tego ściętolistnego polecam mocno. Długo trzyma liście. Dość szybko przyrasta. Liście są intensywnie zielone, błyszczące Nie choruje, nic go nie podjada. Z tego, co widzę, to korona będzie kulista. Przebarwia się pięknie.
Strzępiastokorym w zeszłym sezonie obleciały strzępki z pnia i teraz mają gładką korę.
PS. Co do miskantów, to zdecyduj, czy potrzebujesz bardziej naturalnego tła (wtedy gracki, bo zieleńsze i bardziej wysmukłe), czy też zależy Ci na jaśniejszej, delikatniejszej plamie (wtedy ML). Malepartusy można wykorzystać jako naturalną przesłonę. Mój ma do towarzystwa wysokie astry i sadźca. Robi za tło dla pnących i płożących róż. Sprawdzi się też posadzony niedaleko huśtawki, stolika kawowego. Rośnie silnie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
W sadownictwie istnieje coś takiego, co nazywa się naturalnym opadem owoców. Występuje po zapyleniu i powstaniu zawiązków owoców. Roślina podejmuje decyzję, ile owoców będzie w stanie wykarmić i nadwyżki zrzuca.
Wiosna była bardzo sucha. Gleba u Ciebie raczej nie zatrzymuje wilgoci na dłużej. To może wpływać na zwiększenie opadu zawiązków. U mnie sporo ich zrzuciły grusze.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
O, Haniu, to mnie pocieszyłaś, naprawdę! Jeśli to objaw naturalny, to ja akceptuję Już się lekko podłamałam, że to coś dużo gorszego. Tym bardziej się dziwiłam, że krzewy wyglądają bardzo zdrowo, poza tymi kilkoma wewnętrznymi żółknącymi liśćmi. To czekam w takim razie i obserwuję. Dzięki!
Haniu, to w takim razie Twój klon ściętolistny wygrywa na razie z czerwonym. Poczytałam wczoraj sporo o nim i mam obawy, co do jego wymogów, jeśli chodzi o glebę. On lubi wilgoć (i to mogę mu zapewnić) i żyzną ziemię - choćbym nie wiem, jaki dół wykopała, to po jakimś czasie, jak to drzewo, dojdzie do mojego pięknego, żółtego piasku Natomiast ściętolistny nie ma tak dużych wymagań, z tego co wyczytałam. I jakie cudne ma liście na zdjęciach I kształt i wielkość spełnia wymagania
Tylko teraz go muszę znaleźć!!
Obdzwoniłam właśnie wszystkie szkółki w regionie...i w jednej znalazłam! Teraz trzeba się tylko zorganizować i pojechać...Szkoda, że nie wysyłają kurierem...
Dzięki za Twoje podpowiedzi Dzięki Tobie pomyślałam o klonach
Swojego kupowałam wysyłkowo i dostałam 70 cm patyczek. Rośnie u mnie 3 sezon. Spektakularnej wielkości jeszcze nie ma, ale rośnie równomiernie i zdrowo. Liście ma bardzo podobne do ambrowca.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
O, ładne drzewko po 3 latach. A pamiętasz odmianę? Mi w szkółce powiedzieli, że mają Pacific Sunset. Oglądałam - liście wyglądają, jak u Twojego. Ale może te odmiany niewiele już się od siebie różnią. Rośnie naturalnie, czy korygujesz przyrosty?