Catalina, Wiola, Dorka, cały czas się zastanawiam, i nad hakuro, i nad jałowcami. Nie lubię rezygnować z czegoś, co mi ładnie rośnie tylko dlatego, że jest niemodne - moda mija. Myślę jednak nad przesadzeniem w/w w inne miejsce
Tak powoli sobie w głowie układam.
Na brzegu azalie niskie biało kwitnące, np. Schneeperle. Za nimi, jeszcze przed klonem hakone lub liliowce Stella in Red. Za klonem róże, ale może te ciut wyższe, co ma Hania na mojej ulubionej rabacie Powoli mi się tworzy
A, nabyłam jeszcze sporą ilość kuklików Bell Bank, zachwycił mnie ich kolor, może je gdzieś tu przemycę, za Amazon Mist, przy kostce..?...
A Ty jeszcze podwójna?? Sił dużo Ci życzę!
Agatko, podczytuję po cichu, nie mam w czym doradzać, bo doświadczenie to ja mam chyba tylko w popełnianiu błędów I tym właśnie mogę się tylko podzielić - myślę, że to nie o modę chodzi. Mam stare (kilkanaście lat), wielkie jałowce. Kilka z nich parę lat temu przesadzałam, bo pożarły rabatkę. Teraz mają ponad 3 m średnicy (były co roku przycinane!). Jeden, cięty nieregularnie ma już ponad 5 m. Kontakt z nimi kończy się - pewnie nie tylko u mnie - swędzącą wysypką, mimo szczelnej odzieży. Trzy przesadzone na przedpłocie (podcinane) zajmują już cały pas 11 x 2,5 m i już mnie wszystko swędzi na myśl, że za dwa, trzy lata będę musiała się jakoś z ich problemem zmierzyć. No pięknie wyglądają, zwłaszcza kiedy mają te młode przyrosty, ale to chyba rośliny do ogromnych ogrodów, parków. Kiedyś miały 20 cm średnicy, a teraz mam z nimi problem... A jak dopadnie je przędziorek lub jakiś grzyb, to już niestety ładne nie są... Jeśli masz dla nich gdzieś sporo miejsca, to przesadzaj. Ewentualnie oddaj komuś kto ma miejsce (ja dwa oddałam teściowej do przedogródka z tak piaszczystą ziemią, że wiatr trawę wywiewa, ma teraz zamiast trawnika )
I to jest rzeczowy argument przeciw jałowcom. Tylko zawsze myślałam, że chodzi o te wyższe, a ja mam te niziutkie Ale Ty, mam wrażenie, piszesz o tych moich No to co do jałowców się przkonałam na tej rabacie, że je usunę Jeszcze ktoś do hakuro musi mnie podobnie przekonać, bo NARAZIE jest bardzo ładna
Pozdrawiam ciepło!
Ja też swoje żółte jałowce sadziłam nie dla mody, a dla efektu wizualnego. Ile ja się naszukałam tych jałowców... o cenie nie wspomnę (chyba 35zł za mały krzaczek). Założenie dość szybko zaczęło się zmieniać wraz z intensywnym wzrostem zółtków. Pomimo systematycznego cięcia nie byłam w stanie ich kontrolować.W tym roku przycięłam mocno (z wysypką na rekach). Zostały czarno-bure badyle od spodu. Pod spodem kożuch z suchego, który był rajem dla robactwa i nornic. Na razie straszą brzydotą i ciarki mnie przechodzą, że mam je wykopać i oczyści ziemię z kłującego suchego
Oczywiście nikt cię nie zmusza do rezygnacji z jałowców. Ja tylko napisałam o swoich doswiadczeniach. Myślę, że jeśli każde miejsce cenne, każde 10cm, to nie warto trzymać roslin, które z wiekiem na 100% będą brzydnąć, chorować i zajmować cenne miejsce. Natomiast świetnie rozumiem, że kazdy musi dojść do swoich wniosków i nabrać swojego doświadczenia.
Zapytałaś. Odpowiedziałam i wyraziłam swoją opinię. I tyle
Edit.
moje to'LimeGlow'
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
własnie o tych chorobach drewna pisałam. Częste cięcie powoduje odmładzanie hakuro. Jednak prędzej czy później dochodzi do tego, że tworzą się stare, zdrewniałe gałązki. I bach
____________________
Kto szuka ten znajduje, kto pyta ten dostaje:-)
Oj, znam ten ból pozbywania się.
W zeszłym roku walczyłam jak lwica o lilaki, w tym - o każdą z 50 bylinek wsadzonych w rabatkę
A po jakimś czasie okazuje się, że rady co do usunięcia były słuszne i się stosuję
Trzymam kciuki za twoje decyzje