Doranma
11:58, 18 maj 2019

Dołączył: 05 wrz 2015
Posty: 2372
Kolejna sobota przyszła, a ja znowu siedzę w domu
Tym razem nie zatrzymała mnie choroba, lecz deszcz!!! Od szóstej rano grzmiało i lało, naprawdę lało! Od kilkunastu minut zaczęło się przejaśniać, ale po tej ilości deszczu, jaka spadła w minionym tygodniu, to podejrzewam, że moja działka przypomina jedną wielką kałużę
Na razie zajęłam się więc domem i czekam, co dalej będzie się działo w pogodzie. Na samą myśl o tym, że omija mnie tyle kwitnienia różnych roślin, że trawa i zielsko po deszczu rosną w zawrotnym tempie,a ja nic nie mogę zrobić, skóra mi cierpnie... No ale nie mam na tę sytuację żadnego wpływu, więc staram się cieszyć tym, co jest: kwiatami lilaków w wazonie, smakiem rodzynków brazylijskich ...
Lilaki to te same, które przywiozłam w niedzielę - stały na balkonowym stoliku i w chłodzie bardzo dobrze się przetrzymały. Przynosiłam je do mieszkania tylko na jakiś czas, a potem wracały znów na balkon. Dziś nadal pachną na cały pokój
Natomiast robiąc porządki w tygodniu dotarłam do torby z zasuszonymi rodzynkami brazylijskimi. Były jeszcze w osłonkach, bo jesienią nie udało mi się ich wyłuskać, a potem zapomniałam ... Niektóre zasuszyły się w sposób naturalny i wyglądem oraz smakiem obecnie bardzo przypominają tradycyjne rodzynki. Inne zachowały jeszcze swoją jędrność i elastyczność - te większe, zółte kulki na zdjęciu. Większość niestety nie nadawała się do konsumpcji. Uważam, że warto krzaczek lub dwa mieć w ogrodzie - jako ciekawostkę. Latem i jesienią, gdy dojrzewają, nie stanowią atrakcji, bo wówczas jest dużo innych, smaczniejszych owoców. Ale teraz, gdy czekam na pierwsze świeże owoce, pomagają mi oszukać słodyczowy głód
A jak sytuacja pogodowa u Was?


Lilaki to te same, które przywiozłam w niedzielę - stały na balkonowym stoliku i w chłodzie bardzo dobrze się przetrzymały. Przynosiłam je do mieszkania tylko na jakiś czas, a potem wracały znów na balkon. Dziś nadal pachną na cały pokój

Natomiast robiąc porządki w tygodniu dotarłam do torby z zasuszonymi rodzynkami brazylijskimi. Były jeszcze w osłonkach, bo jesienią nie udało mi się ich wyłuskać, a potem zapomniałam ... Niektóre zasuszyły się w sposób naturalny i wyglądem oraz smakiem obecnie bardzo przypominają tradycyjne rodzynki. Inne zachowały jeszcze swoją jędrność i elastyczność - te większe, zółte kulki na zdjęciu. Większość niestety nie nadawała się do konsumpcji. Uważam, że warto krzaczek lub dwa mieć w ogrodzie - jako ciekawostkę. Latem i jesienią, gdy dojrzewają, nie stanowią atrakcji, bo wówczas jest dużo innych, smaczniejszych owoców. Ale teraz, gdy czekam na pierwsze świeże owoce, pomagają mi oszukać słodyczowy głód

A jak sytuacja pogodowa u Was?
____________________
Dorota Czubajkowy Ogród
Dorota Czubajkowy Ogród