No a teraz już moje białe marzenie

Od tyłu jeszcze dobrze go widać, od frontu działki już tylko wówczas, gdy liści nie ma na krzewach.
Domek jest dziełem "przypadku", chociaż w przypadki nie wierzę

Za to powierzyłam budowę świętemu cieśli - Józefowi - i że On w tym maczał palce, to wierzę. A było to tak.
Był lipiec 2015 roku, kiedy mając tylko grosze odłożone, podjęłam dawno odkładaną decyzję o remoncie lokum na działce. Bo to lokum, to była służąca nam od 27 lat stara (pewnie z lat 50 lub 60-tych) budka warzywnicza, ściągnięta na działkę przez Tatę w czasach, gdy nic nie było i niczego nie było można kupić. Rodzice i ja przespaliśmy tam niejedną noc. Ale czas leci, kolejne powodzie przeszły przez działkę, deski zaczęły próchnieć, myszy harcowały, więc pora było coś zadziałać. Myślałam, że da się wymienić trochę desek, trochę powiększyć ... Nie dało się. I dobrze

Tak więc po spotkaniu z panem Budowniczym, wstępnym omówieniu wymiarów i daniu zaliczki, wróciłam do domu, a on zaczął działać. Jakież było moje zdziwienie, gdy po 3 tygodniach przerwy wreszcie mogłam pojechać na działkę. Zobaczyłam to:
Wiejska chałupka w miniaturze. A pokazywałam panu Budowniczemu zdjęcia typowego działkowego domku z dość płaskim dachem, bo o innym nawet nie śmiałam marzyć. Tymczasem pan B. zrobił dach wysoki, dość stromy i tak to moje wyobrażenia o nowym domku zaczęły się diametralnie zmieniać.
Budowla powstała według mojego życzenia na słupkach betonowych, tak aby w razie kolejnych powodzi podłoga nie została zalana i był przewiew pod domkiem - bardzo jestem z tego mojego pomysłu zadowolona. Obok widać starą budkę.