Nie pokazałam jeszcze moich sobotnich poczynań, przerwanych przez deszcz. Ponieważ nie było gorąco, to zmobilizowałam się i zaczęłam się rozprawiać z zarośniętą główną ścieżką. Przez ostatnie powodziowe lata została mocno udeptana tak, że każdej wiosny, po każdym deszczu stawała się swoistym rowem melioracyjnym. Postanowiłam ją podwyższyć. Z różnych przyczyn staram się uporać z problemem we własnym zakresie. Od zeszłej wiosny przez kilka miesięcy wszystkie resztki roślinne trafiały więc zamiast na kompost, to na ścieżkę. Kupiłam 30 worków ziemi, jednak zeszłoroczne lato zniechęcało do takiego wysiłku. Tak naprawdę najlepiej by to było zrobić wiosną. Ale wiosną, wiadomo, inne prace są pilniejsze. Długo też wahałam się czy zrobić wymarzoną pokreconą ścieżkę, czy prostą. Zwyciężyła prosta. Na razie ☺ Postanowiłam poszerzyć ją do 120 cm. Niestety, ponieważ rośliny bardzo się porozrastały, pozostawiając tylko wąskie przejście, nie udało mi się nawet rozciągnąć sznurka na całej długości. Ostatecznie zdecydowałam podzielić słonia na mniejsze kawałki.
Zdjęcie reporterskie z rozpoczętych prac ☺
Musiałam wykopywać zbyt szerokie kępy bylin, cebulki wiosennych kwiatów, wielkie kamienie, którymi była rabata obrzezona. Po latach zapadły się i z wielkich kamulców widać było tylko czubki. Wykopałam szpadelkiem dość głębokie rowki po brzegach, by do nich spływał nadmiar wody. Następnie zaczęłam nanosić ziemię starając się ukształtować ścieżkę tak, by po środku była najwyższa. Niestety, co drugi worek zawierał mrowisko Albo mnóstwo perzu. Jak dobrze, że to nie była ziemia przeznaczona na rabaty. Zdążyłam zrobić tylko 1/4 długości, ale satysfakcja i tak jest ☺ Na koniec obsialam zrobiony kawałek trawą, przegrabiłam i zagęściłam chodząc po desce. Wygląda to obecnie tak:
Dopiero na zdjęciu zobaczyłam że leci skośnie w stosunku do furtki. Cóż, jesienią lub wiosną będzie konieczna korekta, bo np.kęp floksów nie ruszałam. Mam nadzieję, że jutro powstanie kolejny kawałek ☺