I co najlepiej zrobić, gdy człowiek zły? Złapać za sekator

Była więc wczoraj akcja Alchymist. No bo jak to tak można zagrodzić całkowicie przejście? Przed cięciem wyglądała tak. Pojedyncze kwiatki którymi kwitła nie mogły jej obronić.
Wycięłam cztery pokładające się grube pędy, nisko, ale nie przy samej ziemi - niech odrasta z uśpionych pąków. Pędy były tak grube, że musiałam wziąć duży sekator dwuręczny i nieźle się nadymać, by je przeciąć. Kilka cieńszych udało się przygiąć bliżej ganku.
Niestety, nie miałam wcześniej do czynienia z tak żywotnymi różami. Przez prawie 30 lat ogrodniczkowania przyzwyczaiłam się do pozimowego cięcia róż rabatowych nad 3-4 pąkiem, nie rosły mi więc takie potwory. Do tego ostatnie ciepłe zimy sprawiają, że na roślinach zostają do wiosny zielone liście, więc zawsze żal mi ciąć. W rezultacie ta róża ma kilkumetrowe pędy, gołe zupełnie na długim odcinku i dopiero na czubku liście. Ewentualnie, jeżeli udało mi się któryś odpowiednio wcześnie przygiąć, to z pąków wyrastają do góry liczne pędy boczne. Ale one też rosną niepokojąco szybko i wysoko. I w tym roku nie zakwitły. Co powinnam zrobić z tymi odrostami widocznymi na zdjęciu, które próbują mi podnieść dach

Też je przyginać poziomo? Jakoś przywiązywać? Poradźcie, jak prowadzić taką różę?