Sobota była mocno deszczowa - zaczęło padać chwilę po moim przyjeździe, a przestało w drodze powrotnej do domu. Spędziłam więc kilka swobodnych godzin ciesząc się domkiem i zbierając ociekające wodą porzeczki. Nie było wyjścia - ptaki robią czystkę na krzakach, więc od 2-3 lat jest to gonitwa, kto pierwszy, one czy ja. Ciekawe, że kiedyś pożywiały się jedynie borówkami amerykańskimi, teraz nie są już takie wybredne

Zdjęciową relację zacznę od nowej hortensji. Mocne opady przygięły ją jednak do ziemi, ale tak wygląda bardziej naturalnie, jakby już była "zadomowiona" na rabatce. Uważam, że to był świetny pomysł by ją w tym miejscu posadzić, jedna roślinka a robi bardzo dobrą robotę. Mimo, że cała reszta kącika nie ruszona i cieszy się dzikością, to już teraz z ogromną przyjemnością spoglądam na ten obrazek przy każdym wyjściu z ganku do ogródka
Dobrym pomysłem było zestawienie jej z języczką o bordowych ogonkach i spodach liści, które widać przy powiewach wiatru.
Przy okazji przypomniałam sobie, że mam też funkję o bordowych ogonkach, która jednak posadzona w cieniu, nie pokazuje bordowego kolorku. Może lepiej jej będzie w tym towarzystwie.
Ku pamięci zostawiam też zdjęcie lilii na mojej ulubionej rabacie. Posadziłam ich tutaj chyba 12 w ubiegłych latach, do tego roku dotrwała właściwie ona jedna, ale za to dorodna - doliczyłam się 19 pąków, co jak na moje nieliliowe warunki uważam za bardzo dobry wynik