W minioną niedzielę czułam się już na tyle dobrze, że pojechałam na działkę i zaczęłam sadzić wiosenne cebulki. A żeby coś posadzić, to najpierw trzeba było wywalczyć miejsce

Nie powiem, po chorobie nie byłam zbyt silna, ale na szczęście ten wysiłek fizyczny poszedł mi tym razem na zdrowie i w poniedziałek mogłam się stawić w pracy.
Narobiłam też bardzo dużo zdjęć, bo rośliny zaczęły się przystrajać jesiennie. Tydzień okazał się jednak tak stresujący i przeleciał tak szybko, że dopiero teraz zgrałam je z aparatu, by zrobić miejsce na karcie na jutrzejszą sesję

Co więcej, gdy skończyłam obchód z aparatem, wyszło słońce ... ale nie chciało mi się wszystkiego jeszcze raz powtarzać, zdjęcia więc są mało ożywione światłem. Natomiast jutro nastawiam się na piękną pogodę, piękne widoki i duuużo wykonanej pracy

Cebulek wszak posadziłam dopiero ok. 100 a jeszcze ze dwa razy tyle czeka... wiem, przesadziłam, ale skoro już są, to trzeba je gdzieś umieścić

Póki co, pozostawiam w ogrodowiskowym pamiętniku trochę fotek sprzed tygodnia.
Odętka wirginijska w wersji variegata zrobiła mi fajną niespodziankę - mimo, że mam ją od kilku lat, dopiero w tym roku po ochłodzeniu jej liście i łodygi przebarwiły się łapiąc ciekawy fiolecik.