Super info z rdestami, koleżanka za rok zakłada ogród, będę uważać z plewieniem
Glina służy hortensjom to fakt. Moje może nie mają spektakularnych bukietów, ale przy tej ilości nie mam parcia na kwiat. Po wielu dniach suszy zdarza im się w ciągu dnia zwiesić nieco liście, ale rano jest ok, a finalnie zawsze jakiś deszcz przychodzi na ratunek
Co do każdego kąta Wiolu, mam wielką radość, że wreszcie dotarłam chyba faktycznie do każdego kąta, nawet tego najdalszego i najmniej odwiedzanego. Szału jeszcze w wielu miejscach nie ma, ale np. obsadziłam z tyłu drewutnię, zabezpieczyłam przestrzeń za tujami kartonami i zrębkami, rozmnożyłam swoje hosty i otoczyłam nimi północny kąt altany, front domu odgrodziliśmy od ulicy ogromnymi już tujami. Niby drobiazgi, a porządkują przestrzeń.
"Muszę bo się uduszę" Uwielbiam ten tekst, jesteś niesamowita Organizujcie busa i niech "małopolska garden tour" stanie się faktem
Zobaczycie, że wzgórze chaosu to nie sielanka a kadrowany bajer Ale moja firmowa szarlotka może uratuje wrażenia Także zgrywajcie się dziewczyny i w drogę!!!
Twoja wyobraźnia April nie ma granic, skądś się wzięły te bajeczne, leśne nasadzenia
Dereń faktycznie jak wróżka a czasem czarownica, w zależności od mojego nastroju
To pagodowa variegata, a skrzydła czy miotły ma ogromne w tym roku.
Nazwa wątku stała się kultowa i faktycznie niech już pozostanie.
Molinia to Heidebraut, bardzo ją zachwalam i widzę, że idzie w świat. I super, to fajna molinia, spektakularnie się przebarwia. Kłosy mam na sztywnych, ale bardzo giętkich łodygach. Wytrzymują ładnie duże zlewy deszczu.
Młoda i mniejsza kępa była zdecydowanie niższa. Po kilku latach zakorzeniona rośnie chyba drugie tyle wszerz a zwłaszcza na wysokość.
Uwaga jaka mi się nasuwa. Na zacytowanej fotce fajnie ten gąszcz wygląda.
Jednak po kilku latach posiadania tych molini i ich rozroście, bardziej widzę je jako wyeksponowany soliter. Z przestrzenią wokół.
To tu to tam posadzoną nad niskimi roślinami.
Bo gdy jest kilka koło siebie, robi się misz masz. I zaczyna to wyglądać bałaganiarsko.
Sylwia przy hortensjach widzę, że ważne jest po prostu sam fakt cięcia.
Miałam okazję widzieć opuszczone, nie cięte hortensje. Bardzo marnieją, kilka kwiatów wydają, z każdym rokiem coraz mniejszych.
Moje na razie tak cięte jak tnę, są fajne, mają i konkretne gałęzie i kilka mniejszych.
Ty tniesz coraz wyżej, bo masz dużo nasadzone i musi je być widać w gąszczu roślin.
Tragicznym błędem może być gdybyś cięła nadal tak wysoko a po kilku latach uznała, że odmładzasz i ścinasz wszystko do tych najgrubszych na dole.
Tak zrobiła w tym roku koleżanka. W szpalerze 12 letnich vanilek przycięła wszystko nad ziemią, gałęzie były już bardzo grube. Niektóre przeżyły szok i w czerwcu jeszcze nic nie wypuszczały albo jakąś lichotę. Niektóre dały radę. Przyszły rok pokaże co z tego eksperymentu finalnie wyszło.
Rdesty w ogóle fajnie się komponują. Co do stip to jetem wdzięczna naszej Abiko, że mi je kiedyś przywiozła. Rosną w sam raz, nie za ekspansywnie ale systematycznie mam ich więcej. Lubią sucho, słonecznie i z innymi stipami w masie.
Pojedyncze nie robią szału. Nie lubią za mokro, bardzo nie lubią. Jak masz je w gęstwinie z innymi roślinami, mogą marnieć.
U mnie są na patelni przy wykuszu, w ziemię możesz pukać jak w beton. Tam im dobrze i mam ich coraz więcej.
Haniu straszono mnie, że odmianowe jeżówki szybko zanikają. U mnie są na pewno 4 sezon i na razie tylko zwiększają masę, Green jewel, Virgin, Delicius nougat. Jeśli zobaczę coś niepokojącego zacznę dzielić.
Ciekawe dlaczego u ciebie wypadły, obie mamy glinę, ja jakoś specjalnie nie szalałam wtedy z przygotowaniem ziemi. Na pewno na razie mam je posadzone bez ścisku z innymi roślinami. Mają przestrzeń, dużo słońca ale też i cienia. Zwłaszcza pod koniec lata.
Ten rok był chyba ostatnim, gdzie powalczyliśmy z cieniem. Na jakiś czas będzie spokój.
Z wiosną muszę sąsiada zmobilizować do ogarnięcia 2 brzóz i jednej mirabelki.
Na insta widziałam ostatnio dyskusję dziewczyn, które były kiedyś na O., że w ich ok 10 letnich ogrodach nagle zmieniają się warunki z patelni na cieniste i trzeba zmieniać nasadzenia bylinowe.
No tak to jest z drzewami, sadzimy dużo patyczków, a po latach takie niespodzianki
Wyremontowane rabaty też mnie cieszą, z radością tam plewię. Fajnie, że udało się połączyć stare z nowym i jakoś to wygląda, a koszt finansowy nie był ogromny. Pracy własnej nie liczę
Zgadzam się z Tobą Haniu, że cięcie hortensji nie jest uciążliwe. Mam jedną ponad 10 letnią, sama przyjemność z nią pracować. Krzewy i drzewa to dopiero wyzwanie.
Hortensje są nudne tylko dlatego, że jest ich tak dużo wszędzie, a Kraków wprost tonie w szpalerach.
Jako krzewy masz rację, że piękna jest ich zmienność i mega wygodna obsługowość. A kalafiory to już moja moja bujna wyobraźnia po czyjejś sugestii. Szczęśliwie gdy zmieniają teraz barwę nie widzę pola psujących się główek A ich biel faktycznie jest elegancka, taka czysta. Tego będę się trzymać Haniu