Wacław, przeczytałam tę ciekawą wymianę zdań, ale ten fragment muszę skomentować.
Mój syn (inż.mechanik) zatrudnił się rok temu w polskim oddziale dużego amerykańskiego koncernu na stanowisku poniżej swoich kwalifikacji. Po kilku miesiącach pracodawca docenił jego umiejętności w ten sposób, że na tym stanowisku powierzał mu co raz ambitniejsze zadania do wykonania ( na miarę inżyniera). Syn stwierdził, że jedyną możliwością awansu będzie opracowanie jakiegoś nowatorskiego projektu.Po 3 miesiącach pracy po nocach przedstawił szefom swój projekt. Projekt wzbudził ich zainteresowanie na tyle, że postanowili przedstawić to rozwiązanie w centrali firmy w USA, lecz wcześniej polecili mu żeby zgłosił to rozwiązanie jako patent firmowy w USA. Czekaliśmy jakiś czas na odpowiedź z USA, w końcu- hurrraaa- uzyskał patent firmowy. Zaznaczam, że jest to pierwszy patent uzyskany przez polski oddział firmy, działającej od 6 lat.
Teraz konkluzja - w sytuacji zawodowej mojego syna nie zmieniło się zupełnie nic. Nie dostał firmowej koszulki, nikt nawet nie uścisnął mu ręki. Z amerykanami do tej pory nikt nie rozmawiał na temat tego rozwiązania. Koledzy syna nic nie wiedzą o jego osiągnięciu, ponieważ stanowi tajemnicę firmy.
Syn mi co chwilę powtarza, że zacznie z powrotem układać ludziom płytki w łazience, ponieważ jest w tym dobry.
Gratuluję zdolnego syna Danusiu.
Sytuacja z synem jest spowodowana zazdrością jego przełożonych oraz ich obawą o utratę stanowisk ( ponieważ ktoś jest bardziej zdolny od nich). Niestety takie zjawiska są częste w świecie. Nie jest to specyficzne dla Polski ponieważ zięć w Hongkongu ma podobne zdarzenie. Nie jest to zdrowa sytuacja. Nie tak powinno być. Ludzie powinni się wspierać w działaniach. Jeśli pracujemy w firmie to WSZYSCY powinni ciągnąc w tym samym kierunku aby wóz czy kareta jechały szybciej. Wtedy dalej zajadą. Podkładanie nóg do niczego dobrego nie prowadzi. Zastanawia mnie jedynie brak reakcji ze Stanów.
Odradź synowi układanie kafelek. Niech dobrze robi to w czym się wykształcił. Niech zadba jedynie o publicity.
Wacław, Sylwia w tej rzeczywistości cieszę się, że jestem na emeryturze i już nic nie muszę.
Wracając do sytuacji mojego syna - jest rzeczywiście zdolny, ale nie umie o siebie zawalczyć i nawet mając taki silny atut w ręce, nie jest w stanie tego wykorzystać , a z wiadomych powodów nikt nie jest zainteresowany żeby go wspierać.