Gdzie jesteś » Forum » Ochrona przed chorobami i szkodnikami » Różaneczniki - choroby i szkodniki

Pokaż wątki Pokaż posty

Różaneczniki - choroby i szkodniki

magja_ 14:12, 12 cze 2012


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788


jejku nie mam czasu, żeby się rozwinąć....

ależ ja zalecam właśnie opryski, sama siarczanem amonu opryskuję również ale od kiedy za moją radą jakaś gapa spaliła roślinę przestałam doradzać siarczan amonu i zostałam przy oprysku z potasu i magnezu.

No właśnie te domowe sposoby - jestem przyzwyczajona do ludwika jak do męża ale niestety podobno skuteczność żadna... pewnie jak i kwasku...
ale piszę żeby dodawać....

A właśnie jakież to stężenie stosujesz do opryskiwania siarczanem amonu?
____________________
magja_ 14:22, 12 cze 2012


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
adam_nikorski napisał(a)
No i zaimponowałaś mi
Może pewnego dnia namówię Cię na dodane trochę "ludwika" i kwasku cytrynowego no tak pół szklanki na konewkę podłączoną do dozownika i na 2 % i po liściach i wokoło i poszaleć.


No to wspólny punkt widzenia numer 4 polewamy po liściach - Ty narazie bez nawozu ale wiemy że bez polewania radości nie będzie .





No właśnie, zakasuję kiecę i polewać lecę... tak mało mam radości w życiu

ależ się milusio zrobiło
____________________
arcobaleno 14:47, 12 cze 2012


Dołączył: 04 sty 2012
Posty: 1238
Wciągnęłam się z Waszą dyskusję jak w najlepszą książkę - czytam łapczywie te mądre słowa, od których chyba tylko głupsza jestem - więc dzięki za krótkie podsumowanie
Mam rh i azalie ( w sumie wszystkiego z 10 szt) od 3 lat zaledwie - żadnego nie uśmierciłam, choć w tym roku kwitnienie było najgorsze bo przemarzły mocno. Czy Wy okrywacie swoje na zimę? I jak najlepiej to zrobić?
Mam w ogrodzie glińsko okrutne, ale doły mają spore wykopane i w to kwaśnego torfu...z kompostem
W tym roku zaczęłam traktować je magiczną polewajką Ale w ziemię zawsze bo bałam się po liściach - dzięki Wam już jestem mądrzejsza
Ale kory mają duuużo i wszystkie prawie w kupie rosną - teraz przez Adama będę myśleć jak im mokry mikroklimat zrobić
____________________
Ogród Marty - Kochaj i podążaj za marzeniami...
alabaster 17:03, 12 cze 2012

Dołączył: 10 cze 2012
Posty: 35
ok pewnie to mój ostatni post na forum na dłuższy czas - marzenia należy spełniać więc kupiłem przed chwilą 100 krzaczków małe bo 50 cm zielska plus doniczka ale cena była mniejsza niż za worek torfu
sprzedawca reklamuje że mają 70 cm ale to 20 cm to w oczami kobiety pewnie mierzone

Czym okrywam na zimę - podsypuję korą ile jestem w stanie - moje też przemarzły dokładnie 8 sztuk - ocalały ale już były skazane na wygnanie w mniej atrakcyjne miejsce - zima była nieciekawa styczeń obudził je bo było 12 stopni a luty odjazd .
Jeżeli masz straszną glinę to radzę wznieść się nad ziemię i bo korzenie nie mogą stać w wodzie - wiem że to trudniejsze niż na ziemiach lekkich. Kwitnienie w tym roku było normalne oprócz tych 8 które miały zmrożone kwiaty i nie zakwitło wcale - jednak dostały szansę i w dwa tygodnie po koszmarnym zabiegu polaniem po liściach siarczanem odżyły - przy oprysku po liściach dawka jest w zasadzie 0,5 % bo nie jest mi to trudno przestawić na dozowniku i znany mi jest czas aby krzaczek dostał swoje 200 gram
próbowałem też 2 % i nie zauważyłem poparzeń liści ani u azalii ani u rh.


Idę pod sosny zobaczyć co ja teraz zrobię pewnie poszukam najwyższej .....................
____________________
magja_ 08:39, 13 cze 2012


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Arcobaleno - jeśli wytrzymały 3 lata i nie mają objawów przepojenia to powinno być ok. To znaczy że choć glina to zastoiska wodne się nie tworzą na stanowisku z rh. Pisałam już o teście przepuszczalności podłoża i kiedy podłoże się nie nadaje.
Co masz zrobić? - ano zacząć bawić się w chemika, zamiast kolejnego rh kwasomierz. Kwaśne nawozy i od czasu na korzeń coś kwaśnego - nawet torf, ale mieszasz później z ziemią, jakaś materia organiczna która jest z natury bogata w siarkę. Zadanie nie jest trudne, bo zasadą jest wzbogacanie gleby od góry do dołu i to pięknie działa. Jesienią możesz dać siarkę pylistą.
Pozostaję przy tej swojej siarce. Ucięłam sobie dyskusję z ogrodnikiem który wprowadzał mnie w świat roślin i dowiedziałam się że istnieje na rynku produkt siarkowy, w którym pokonano barierę czasową / siarka w pełni zaczynała działać po około roku roku/.
O tutaj....
http://agro24.pl/wigors9025kg-p-217.html

Zwróćcie uwagę iż wyraźnie jest napisane że siarczany uwalniane są przez cały okres wegetacji. Ja dopiszę że łagodnie, równomiernie, stopniowo.... wiązane są dodatnie jony wapnia... gleba ulega zakwaszeniu - bądź też nie ulega odkwaszeniu.

Tak samo i działa siarka pylista, tyle że później. A jest tańsza i możemy ją dawać już przy sadzeniu... zacznie działać po jakimś czasie, wtedy gdy zaczną się problemy z ph.
Ale jest to świetny sposób na rośliny o obniżonym stężeniu soku komórkowego - gdzie ph trzeba obniżyć szybko ale nie wolno nawozami o wysokich wskaźnikach zasalających.

Adam proponuje płukanie gleby od sierpnia. Niech płucze jeśli stosuje nadmierne dawki nawozów azotowych. Ale jeśli my w ogródkach będziemy "płukać" wodą z kranu o ph>7 wypłuczemy i kwasy humusowe z tofu. Wiosną ukaże się marny widok.
Obecność siarki w podłożu jesienią pomoże podtrzymać ph w okresie w którym nawozów już stosować nie możemy. - a gleba sama się płucze - ulewanymi deszczami / ph ok 6,0/ , też i z kwasów humusowych zawartych w torfie.
Chyba że u kogoś padają "kwaśne deszcze", ale to musiałyby być takie jak w Londynie na początku XIX wieku - które rozpuszczały kobietom nylonowe rajstopy.

Przypominam - że najlepszym źródłem siarki jest materia organiczna.
____________________
magja_ 08:49, 13 cze 2012


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
Przy okazji rozprawię z kolejnym mitem pokutującym na wielu forach.... I tutaj również. Adam mi o tym przypomniał.

Często się słyszy - podlewajmy rośliny zimozielone jesienią - będą cierpiały mniej na suszę fizjologiczną zimą. Jak się wyjdzie ze "schematu" i zacznie myśleć to wnioski są proste. Roślina to nie wielbłąd - ona nie ma gdzie zmagazynować wody... Jeśli jesień jest wystarczająco wilgotna - to nie ma potrzeby zalewania korzeni, zakłócania metabolizmu roślin i zakłócania procesów hartowania.

Podlewamy jesienią - jeśli jest sucha, tak jak i wiosną i latem - bo jest sucho, ale nigdy nie podlewamy żeby "napoić na zimę" jeśli podłoże jest wilgotne.
____________________
alabaster 10:22, 13 cze 2012

Dołączył: 10 cze 2012
Posty: 35
płucze - ulewanymi deszczami / ph ok 6,0/ ,
kolejny mit o kwaśnych deszczach - w takiej wodzie jest rozpuszczony dwutlenek węgla który tworzy kwas węglowy - ciekawy kwas bo nikt go nigdy nie widział
proponuję doświadczenie zakwaszanie gleby wodą gazowaną - przyjmując matematycznie taki litr wody gazowanej odpowiada ilości około 10 ton wodny deszczówki więc możemy sobie darować pH kwaśnych deszczów. no chyba że woda sodowa uderzy do głowy i chwila nieuwagi i rajtki znikną.

No i mamy dylemat Ty nadal chwalisz tarnobrzeg a ja pewnie mam umowę z producentami siarczanu amonu. W moim przypadku mamy dwa w jednym groszek z marchewką albo jak ktoś woli siarke i przyswajalny azot.

Mamy więc dwa podejścia - Twoje siarka i nawozy azotowe podawane garścią pod krzaczek oraz moją że podłoże nie mieszać z niczym co odkwasza olać siarkę i stosować siarczan amonu uzyskać przyrosty a 20 cm a później wypłukać nadmiar aby krzaczek się do zimy przygotował .

Twoja metoda to pociąg osobowy moja to ekspres Wybór metody zależy tylko od tego czy się chce mieć ogiglaki czy piękne krzewy.
Ja wybrałem piękne kwiaty duże przyrosty i mocne rośliny stosując doping. Ty spokojny wzrost i uprawę zgodnie z metodą stosowaną przez angielskich ogrodników już 100 lat temu.
Nie mam nic do angielskich ogrodników bo miałem okazję widzieć ich rh i zazdrościć - niestety mamy inny klimat i u nas pogonic krzaczek można tylko 3 miesiące u nich 9 !!

W jednym z Twoich postów czytałem że zalecałaś podlewanie siarczanem amonu płynnym ale ktoś Ci napisał że taką metodą spalił się krzaczek - Bzdura
Wiem jaka jesteś ostrożna i jakie masz podejście - powolutku powolutku żadnego ryzyka. krzaczek albo już był stracony - przemarznięta część korzeniowa albo utopiony czyli zgnita część korzeniowa .
Widziałem juz setki fotek w których ludzie obudzili się pięć po dwunastej . Zawsze mnie dziwi wiara ludzi w cudowne nawozy w cudowne środki w cudowne wynalazki i szukanie czegoś aby naprawić coś do czego doprowadzili . Cudowna to jest jak powiedziała nasza szołmenka woda z Lichenia.

Zarzucasz mi płukanie a przecież na jesień pada i płucze nieraz pada - w zeszłym roku padało u mnie dwa razy w okresie płukania - początek sierpnia i w listopadzie . No to sobie popłukało
No i znów mamy ciekawy dylemat Ty się zdajesz na wolę nieba ja na rozsądek
Pozdrawiam



____________________
Tess 10:35, 13 cze 2012


Dołączył: 17 maj 2012
Posty: 12098
Uff, ależ dyskusja Może to z powodu tego, że nie wszystko, co Adam napisał, rozumiem, ale mnie nie przekonał.
Nie będę sadzić w torf, bo już sadziłam i wiem, czym to się kończy. Jeśli ktoś mi podaje sposób na to, aby zapewnić rh odpowiednie warunki, to ja z tego korzystam. Pewnie, że gdybym nie miała własnego kawałka lasu sosnowego, to może - ze strachu przed dużym złym leśniczym - nie domieszałabym ściółki. Ale mam, i to niepryskany więc każdy mój kolejny krzaczek ją dostanie.
Nie będę stosować innych nawozów niż siarczany, bo są tanie oraz łatwe i proste w stosowaniu (i jak sie okazuje, są w mojej okolicy łatwo dostępne - kupiłam w Broniszach. Nie na giełdzie, tylko w dawnym sklepie ogrodniczym Bronisze po przeciwnej stronie Połczyńskiej).
Nie odmówię moim rh odpowiedniej ochrony chemicznej (choć wolałabym jej oczywiscie nie stosować), jeśli zajdzie taka potrzeba, choć prawdą jest, że koszt środków chemicznych często przewyższa cenę egzemplarza rh.

Dzięki Twoim radom, Magjo_ tu zamieszczanym, dzieki Twojej wiedzy, moje rh wracają do życia.
Robisz, Magjo_ wielką robotę na tym forum, i nikt Ci tego nie zepsuje

(no, jak T-W-A, to na całego)

A co z tym opryskiem z siarczanu amonu? Zrozumiałam, że ktoś "spalił" takim opryskiem swoje rh, dlatego nie polecasz. A jaka powinna być proporcja, żeby nie spalić?
(ja zdolna bestia, ostatnio spaliłam jedną żurawkę opryskując rośliny naparem z pokrzywy na mszyce - na szczęście tylko trochę).
____________________
Pozdrawiam:) Teresa W Gąszczu u Tess oraz Ogród nad Rozlewiskiem Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
magja_ 10:39, 13 cze 2012


Dołączył: 17 cze 2011
Posty: 788
kurcze... najbardziej się przejęłam że nie zdążyłam poprawić tego płucze....

no dobra , jak tak.. to gramy ale sobie np na nerwach ale dajemy i tak 50 gramów na 10 l .... siarczanu amonu

resztę doczytam później, dziś już tak nie mogę przysiąć jak wczoraj...

pozdrawiam
____________________
alabaster 10:40, 13 cze 2012

Dołączył: 10 cze 2012
Posty: 35
No właśnie te domowe sposoby - jestem przyzwyczajona do ludwika jak do męża ale niestety podobno skuteczność żadna... pewnie jak i kwasku.

To dam Ci do myślenia - zastosowanie citric acid powoduje dostarczenie do gleby pożywki dla mikroorganizmów badania wykazały wzrost upraw o około 6 % ale co mi tam polemizować bo przecież wyniki nie dotyczyły rh tylko jakiś warzyw więc nie pora aby pora powoływać na świadka
Jednak kiedy w wodzie mamy dużo wapnia to pomijając że kwasek zniknie w 24 godziny ale zwiąże niepotrzebne pierwiastki a inne zmieni na przyswajalne dla rośliny , . Może poczytasz chaletowaniu i roli kwasku .
Może jednak chodziło o przydatności męża więc nie piszę więcej
____________________
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies