Uff, ależ dyskusja

Może to z powodu tego, że nie wszystko, co Adam napisał, rozumiem,

ale mnie nie przekonał.
Nie będę sadzić w torf, bo już sadziłam

i wiem, czym to się kończy. Jeśli ktoś mi podaje sposób na to, aby zapewnić rh odpowiednie warunki, to ja z tego korzystam. Pewnie, że gdybym nie miała własnego kawałka lasu sosnowego, to może - ze strachu przed dużym złym leśniczym - nie domieszałabym ściółki. Ale mam, i to niepryskany

więc każdy mój kolejny krzaczek ją dostanie.
Nie będę stosować innych nawozów niż siarczany, bo są tanie oraz łatwe i proste w stosowaniu (i jak sie okazuje, są w mojej okolicy łatwo dostępne - kupiłam w Broniszach. Nie na giełdzie, tylko w dawnym sklepie ogrodniczym Bronisze po przeciwnej stronie Połczyńskiej).
Nie odmówię moim rh odpowiedniej ochrony chemicznej (choć wolałabym jej oczywiscie nie stosować), jeśli zajdzie taka potrzeba, choć prawdą jest, że koszt środków chemicznych często przewyższa cenę egzemplarza rh.
Dzięki Twoim radom, Magjo_ tu zamieszczanym, dzieki Twojej wiedzy, moje rh wracają do życia.
Robisz, Magjo_ wielką robotę na tym forum, i nikt Ci tego nie zepsuje
(no, jak T-W-A, to na całego)
A co z tym opryskiem z siarczanu amonu? Zrozumiałam, że ktoś "spalił" takim opryskiem swoje rh, dlatego nie polecasz. A jaka powinna być proporcja, żeby nie spalić?
(ja zdolna bestia, ostatnio spaliłam jedną żurawkę opryskując rośliny naparem z pokrzywy na mszyce - na szczęście tylko trochę).
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.