No wiecie, z trawnikiem to tak: kosić, podlewać, nawozić, kosić, podlewać, nawozić i tak przez jakieś dwieście lat...
A poważnie, trawniki to oczko w głowie i duma mojego męża, który te nasze trawniki zakładał, po raz ostatni i skuteczny w 2009 i 2010 roku i teraz je pielęgnuje. Ja tylko nawożę, bo jemu nie wychodzi równe jeżdżenie z wózkiem tak jak z kosiarką., Udało się za trzecim razem dopiero, bo wtedy mnie posłuchał i przywieźliśmy kilka ciężarówek prawdziwego kompostu, a nie tzw. czarnoziemu, który przywozili różni "fachowcy", a kóry koło czarnoziemu nawet nie leżał. Jesli macie gdzieś w okolicy ekologiczne śmieciowisko, to na pewno robią tam świetny kompost i sprzedają go w cenie ziemi, na worki albo na ciężarówki.
Trawnik jest z siewu. Rujnują go oczywiście krety i nornice, których u nas nadmiar, bo jest też dużo dżdżownic. Więc roboty z nim trochę jest. Na wiosnę trawnik trzeba zwertykulować i zaerować, nawozimy raz w miesiącu od kwietnia do września, florowitem w granulkach, z magnezem, na mech, zwykłym i tak na zmianę.
A ja jeszcze mam krokusy jesienne, dwie kępki mają piekny błękitno-lila kolor i są takie żyłkowane:
No i ponieważ Ela zdradziła tutaj, że mam dużą kwitnącą właśnie gardenię, to zapodaję zdjęcie i tej gardenii. Udaje mi się ją mieć już chyba siedem lat, rośnie w szklarence, w pełnym słońcu i przez to ma takie jasne liście:
Z rzeczy okazałych mam jeszcze dużą dipladenię, ale już słabo kwitnie: