Bogdzia
20:08, 25 gru 2014

Dołączył: 16 paź 2011
Posty: 58527
Prawie zawsze miałam choinki na których zawsze było dużo do zjedzenia. Jeszcze bedąc u mamy moim obowiązkiem było ubieranie choinki (byłam najstarsza z siódemki dzieci z czego połowa była mojej mamy a połowa jej zmarłej siostry)i na niej prócz ozdób były jablka orzechy pierniki, ciastka i słodycze lepsze i gorsze bo były takie spacjalne choinkowe cukierki sople długie, w smaku byle jakie bo taki krochmal z cukrem ale na choince pieknie wyglądały no i oczywiście cukierki lepsze czekoladowe.Mama ze smiechem mówiła ze nie wolno z choinki zjadac słodyczy a przecież po to je kupowała i udawala ze nie widzi podkradania a wszyscy wiedzieli ze tylko żartuje., ale zeby zachowac pozory to wyjmowało się cukierki a zostawiało zakrecone papierki , orzechy ze sreberek albo nacinanych serwetek tez spowrotem sie formowało w poprzedni kształt i często żarłoki trafiały na te puste , niezła była zabawa a dzis piękne wspomnienia.Moim dzieciom i wnukom też takie robiłam ale teraz dzieci nie sa spragnione słodyczy wiec przestałam tym bardziej ze w łodzkim takich choinek nie robią i moja budziła zdziwienie. Te wspomnienia i smak ,,kradzionych " słodyczy bede miec zawsze.