Witajcie Kochani...
Straaaaasznie długo mnie tutaj nie było...aż nie wiem co teraz napisać. Tyle zmian w moim życiu przyniosły ostatnie dwa lata.
- część z Was może pamiętać Adasia - takie chudziątko w okularach, który był ze mną na jednym z Danusinych spotkań i którego co niektórzy mylnie osądzili jako mojego męża (hihihihi) a to "tylko" mój bliski kolega i ogrodnik. Adam zachorował na raka mając dwadzieścia kilka lat. Bardzo ciężka operacja - bo to głowa. Ledwo przeżył. Wydawało się, że jednak idzie wszystko ku dobremu, bo wyglądało to "tylko" na oponiaka. Niestety histopatologia była bezlitosna - rdzeniak IVst złośliwości. Jak udało się wyhamować...to okazało się, że przerzuty są praktycznie wszędzie. Chemia i walka...większość się cofnęło - ale w kościach jeszcze jest. Trzymane w ryzach - Adam żyje i walczy

Na razie czuje się dobrze (dobrze w znaczeniu...no wiecie...jak na tę sytuację)
- ja jak już pisałam pewnie - rzuciłam korporację. Była to dla mnie trudna decyzja bo to jednak lata nauki, studia, studia dodatkowe, uprawnienia i już bardzo bardzo wysokie stanowisko...ale ja chciałam po prostu żyć, a nie pracować 24h na dobę bez prawa do bycia żoną czy matką...otworzyłam własną firmę (fotografia i retusz High-End oraz szkolenia fotograficzne). Lekko nie jest ale do przodu

- w zimie zachorowała mama męża...niestety też rak...też głowa...niestety tu się nie udało

pożegnaliśmy ją miesiąc temu...
...a ja...ostatnimi dniami jakoś próbuję się wykluć na nowo...mój ogród tak zdrowo rośnie ale taki zaniedbany, bo w tym wszystkim nie wystatczyło nam siły, motywacji...ale już popodcinane, gałązki posprzątane...teraz wielkie odchwaszczanie

...i mam nadzieję, że będę tu częściej

I mój wątek, mój ogród i ja sama...jakoś wrócimy do szczęśliwego życia...
____________________
Pozdrawiam Gosia - zapraszam do nowo założonego ogródka tutaj
Malwesowy ogródek
a dla wytrwałych historia powstawania:
Projekt i tworzenie