Słuchajcie, mam
cztery wielkie dylematy ogrodowe.
Pierwszy: Tak własnie sobie siedzę i patrzę, i nie wiem czy nie zrobiłam źle, że nie pociągnęłam dluższych linii tujek do wysłonienia. Martwią mnie boki gdzie moi sąsiedzi mają zaniedbane ogrody i siatka jest w fatalnym stanie, ale niestety nie chcę jej wymieniać a ja sama takiej ilości nie dam rady

. Wysłoniłam si trochę ale odległości między bokami domu a ogrodzeniem są wąskie i dlatego nie chciałam dawać wszędzie dookoła rzędów iglaków bo nie miałabym już miejsca na nic innego. Ale może jednak źle zrobiłam

Nie moge znieść widoku tej siatki.
Na przyklad tutaj. Uznaliśmy z Robertem-Ogrodnikiem, że jak pociągnięmy Szmaragdy dalej to nie będzie miejsca dla oczara, magnolii i jarzaba szwedzkiego...ale może by jednak weszło. Myślałam z tyłu o bluszczu (chciałabym coś co nie zrzuca liści) albo wiciokrzew ale się boje trochę, że jak rośliny urosną to ja nie zapanuję nad nimi na tyłach - a wiciokrzew to chyba nwet ciężki i mógłby tę siatkę załamać w końcu....Nie mam pomysłu co tu dać
Ten sam dylemat mam tutaj. Te brabanty sąsiada z boku są średnio zadbane. Tam jest naprawdę wąsko ale może przesadzić Hakuro i Wiltoniego i powtórzyć te szmaragdy przynajmniej do linii malin?
Z kolei na wprost (tam chociaż ogrodzenie jest nowe i czyste bo zrobiliśmy sami teraz) zostawione jest za abmrowcem miejsce na iglaki (tak min 3) i nie wiem czy dać coś innego dla odmiany czy nie kombinowac i dosadzić te Yellow Ribbon? Pęcherznice też wtedy albo zostawić albo przesadzić. Ale ona potrafi być wysoka (tam dosadziłam teraz więcej krzaków). O tak to wygląda:
Co radzicie?
____________________
Pozdrawiam Gosia - zapraszam do nowo założonego ogródka tutaj
Malwesowy ogródek
a dla wytrwałych historia powstawania:
Projekt i tworzenie