Aniu woda zabrała co Jej, a zostawi masę naniesionego śmiecia, gałęzi i wszelakiego dziadostwa. Wszystkiego co po drodze zabrała i porzuciła gdy nurt zacznie zwalniać. Kamienie muł, gałęzie, konary. Wiem jak to wygląda u nas na mniejszą skalę. I to tez trzeba będzie posprzątać. Do tego będzie spory problem na początku z dostępnością fachowców bo poszkodowani są wszyscy wokół. Ręce do pracy też będą potrzebne. Wyobrażam sobie co czuj Ci ludzie w tym Ewa. Wsparcie duchowe też będzie potrzebne ogromnie. Żeby Się nie poddała. Mnie się serce kroi na samą myśl o tym co tam się dzieje.
Bo to jest nie do uwierzenia gdy się nie przeżyło lub nie widziało samemu. Najgorsza jest bezradność ludzka wobec ogromu takiego żywiołu. U nas też startują zbiórki pierwszej potrzeby.
Sylwia, czy Wy macie plan B? Myślę o Tobie od momentu, kiedy wstawiłaś zdjęcia z ponownego zalania. Czytam Twój wątek od początku, więc wiem, że problem powodzi nasilił się dopiero od paru lat. Wcześniej ich nie było. Te drewniane zapory przy takiej częstotliwości zalewania nie wytrzymają długo.
Kurcze, obawiałabym się inwestować wszystkie pieniądze w dom, który stoi na terenie powodziowym. Nie takim, gdzie powódź jest raz na 30 lat, ale takim, który zalewa kilkakrotnie w ciągu roku. Chyba zdecydowałabym się tam na jakąś formę domku rekreacyjnego, a mieszkała tam, gdzie ryzyko zalania jest mniejsze. Nawet kosztem spełnienia największych marzeń.
Składki ubezpieczeniowe na terenach zalewowych są horrendalne. Uzyskanie odszkodowania to pikuś w porównaniu z nakładem sił, środków i własnym zdrowiem psychicznym. Przecież to zawału można dostać za każdym razem, kiedy mocniej pada.
Ściskam gorąco i życzę szybkiego osuszenia zalanych miejsc.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Możecie mnie zlinczować, ale dzisiaj mam podobne przemyślenia do terenów Kotliny Kłodzkiej. Oczywiście to ogromna tragedia dla Wszystkich jej Mieszkańców - stracili domy i dobra materialne, ale też poczucie bezpieczeństwa. Ja obawiałabym się inwestować od nowa w dom, także często w źródło utrzymania (agroturystyka) na terenach, które w tak krótkim czasie nawiedziła kolejna powódz, jeszcze groźniejsza i dotkliwsza w skutkach, niż ta z 1997 r.
Pammiętam, jak wszyscy staliśmy murem za Ewą, kiedy w 2019 bodajże roku planowano gdzieś obok jej nieruchomości budować zbiornik retencyjny. Teraz myślę, że szkoda, że nie powstał. Doczytałam (teraz) że był cały projekt budowy 10 zbiorników w różnych miejscowościach, były zaklepane środki z Unii. Powstały tylko 3 czy 4.
Mieszkańcy byli przeciwni ich budowie. Po ludzku rozumiem, wiązało się to z utratą jakiejś powierzchni nieruchomości, cały projekt przewidywał też wysiedlenie 2500 osób.
Tylko teraz, po kolejnej, jeszcze groźniejszej powodzi, myślę, że powinno się jednak powrócić do zadania ochrony przeciwpowodziowej Kotliny kłodzkiej.
Pewnie nie da się całkowicie zapobiec powodziom, ale może są sposoby na zminimalizowanie ich skutków.
Bo skutki są przerażające. Dla ludzi których Wielka Woda zalała.
Ale i dla całego społeczeństwa. Trzeba odbudować wiele km dróg i chodników, mosty, wyremontować budynki użyteczności publicznej (w tym szpitale).
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Pszczółka odkryła swoją przyszłą Pszczelarnię w 2001 roku, cztery lata po powodzi. W miejscowości wciąż trwały prace przy likwidacji popowodziowych zniszczeń. Udało jej się wspólnie z rodziną i przyjaciółmi uczynić to miejsce prawdziwą perełką. Problem jest w tym, że teraz wszyscy są o ponad 20 lat starsi i chyba psychicznie trudniej znieść odbudowę, kiedy ma się świadomość tej wielkiej osobistej straty.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Wczoraj się spytałam Ema czy bierze sprzedaż pod uwagę, a On mi mówi, że absolutnie bo żal Mu tych lat i roboty włożonych w to miejsce. Mnie też żal, ale jak nas tak zalewa to mam czasem dość.
Ja mam gdzie mieszkać, o to się nie boję, tam dom jest wyżej niż budynki gospodarcze i jeszcze ma od strony rowu wysoko fundament. Za mojego życia może nie wejdzie woda. Kto to wie. Ten dom ma 70 lat, stawiany był po wojnie z tego co było, co się zdobyło za Komuny. My teraz ratujemy go przed ruiną z zamiarem zamieszkania wtedy może nasi synowie będą tu gdzie my obecnie.... czasy ciężkie, nie wiadomo co będzie. Kochana Jesteś, ze tak o nas myślisz, bardzo mi miło. Co do składek ubezpieczeniowych to prawda, rosną z każdą szkodą. Póki co nawet letniskowo nie da się tam mieszkać.
Ja się stale zastanawiam kto pozwala się budować na terenach zalewowych. A budują i to z premedytacją. W Krakowie całe osiedle Wiślane Tarasy są bezpośrednio za wałem Wisły postawione, a to są nowe osiedla.
Mnie nie chodzi o sprzedaż. Rozumiem Wasz silny emocjonalny związek z tym miejscem.
Bardziej chodzi mi o to, czy uwzględniacie taką możliwość, że ze względów ekonomicznych i bezpieczeństwa lepiej jest zostać w obecnym lokum, a tę działkę traktować rekreacyjnie, czyli mieć tam ten swój zwierzyniec i ogród, od czasu do czasu zanocować. Nie ma wtedy obawy, że straci się cały dorobek życia i efekty ciężkiej pracy
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz