Są jeszcze hospicja domowe. Lekarz i pielęgniarka przyjeżdżali do teściowej. Bezpłatnie. To duża pomoc. Lekarz ustawił dobrze leki przeciwbólowe, pielegniarka podawała kroplówki, pokazała jak obracać i podnosić chorą.
Sylwia może to byłaby pomoc dla Was. To tylko podpowiedź.
O tak! Ja pisałam gdzieś tam wyżej, o wdzięczności za pomoc nad mamą właśnie hospicjum domowym. Bardzo potrzebna instytucja uważam.
Lidzia tylko złamanie raczej nie podchodzi pod hospicjum... ale zawsze warto pytać
Masz rację to bardzo dobra forma pomocy, tylko, że są kolejki, przynajmniej u nas. Mój tato miał skierowanie, ale okazało się, że jest piąty w kolejce, więc trzeba czekać, pięć osób "odejdzie" to hospicjum będzie dostępne.
Aniu nawet nie tak o ciężar mi chodziło ( choć i on ma bardzo duże znaczenie w takiej opiece)a o wielkość w sensie wzrostu. Małe dziecko z łatwością się odwraca na drugi bok, a dorosłą osobę, która słabo współpracuje i usztywnia całe ciało z obawy przed bólem nawet jak jest niewysoka i szczuplutka trudno przebrać czy przewinąć.
O dawna tak powinno się robić. Nie zanieczyszcza się wód gruntowych trupim jadem to raz mniej miejsca zajmuje to dwa. Do mnie najbardziej przemawia to, że po pierwsze tego typu pochówek wywołuje mniejsze emocje u żałobników( tak mi się wydaje, byłam na dwóch tego typu pogrzebach), po drugie nie będą mnie żreć żadne robale, po trzecie nikt mojego trupa w postaci kości czy mumii nie wygrzebie za 1000 lat i nie umieści w muzeum czy też nie będzie robił na nim badań. Zawsze mnie zastanawia, że gdyby ktoś poszedł i wykopał naszych bliskich bo mu się tak umyślało coś sprawdzać to jest bezczeszczenie włok i grobu, ale jak my wykopujemy w badaniach archeologicznych mumie i kości ludzi, którzy zostali pochowani z wielką celebracją i namaszczeniem przez własne rodziny to się nazywa nauką i badaniami.....osobiście nie widzę różnicy. Bezcześcimy czyjś grób. A ciało zmarłego już do miejsca pochówku nie wraca tylko wystawione jest na widok publiczny..... Jak chłopcy byli mali byliśmy w muzeum archeologicznym i tam takie mumie faraonów były i takie wnioski same mi się nasunęły.
Dodatek pielęgnacyjny dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji wynosi 500 zł. Papiery mam już powypełniane, z kilku dodatków babcia już korzysta od paru lat, tylko to nie zmienia faktu, że Jej renta emerytura z tymi wszystkimi dodatkami nie przekracza 2000 zł. A leki i jeść też coś trzeba, że o rachunkach nie wspomnę. Nie wiem jak u Was, ale u nas wywóz beczki 10 kubików szamba kosztuje 500 zł. Kanalizacja w Gminie dopiero raczkuje w jednej miejscowości.
Wszystkie opcje biorę pod uwagę, ale nie wszystkie zaakceptuje mój tato i Jego brat, a synowie babci. Do tego sama babcia jest pacjentem bardzo trudnym w opiece ze wzgl. na swój charakter, nie wiem czy ktoś by z Nią dłużej wytrzymał.... to nie jest potulna słodka staruszka....
Przykład z dzisiaj ćwiczyłyśmy 15 minut rano( więcej już nie chciała współpracować) i 20 popołudniu i już też koniec. To nie są ćwiczenia stale, ani nic trudnego czy wymagającego ogromnego wysiłku....jedynie tyle by uniknąć przykurczów ścięgien i zachować ruchomość stawów. siedzi lub leży i nudzi się, dałam kolorowankę odrobinę pokolorowała jeden obrazek i koniec. Dałam pić, już nie chce pić. Poszłam po książkę nomen omen Baśnie Andersena bo kolorowe ilustracje i czcionka wielka może dzisiaj obejrzy, a jutro poczyta, a gdzie tam. Usłyszałam " A idź mi z tym, Ty mnie chcesz zamordować. No to poszłam. Może jutro będzie lepsze nastawienie i poczyta.... czasem tak jest, że najpierw mi kolorowanką rzuca i kredkami, a potem jak zaglądam ukradkiem co robi to koloruje....
A to tylko podaję tak bardzo delikatny przykład Jej zachowań bo jak cukry wysokie potrafi być bardzo nieprzyjemna i przykra w odzywkach włącznie z przeklinaniem. A na drugi dzień powie " dobre z Ciebie dziecko..."