No właśnie. Powinniśmy się zmniejszać na starość. Na cmentarzach mniej miejsca byśmy zajmowali. A tak to nie dość że niesprawność fizyczna to jeszcze ten ciężar
No lipa
Kilka cytatów ponizej. Sylwia, ale babcia ma przecież jakieś dochody, emeryturę, rente? Dołożenie składkowe od rodziny do tej sumy, może wyglądać już trochę lepiej.
Cytaty:
"Począwszy od 1 stycznia 2025 roku osobie uprawnionej do renty socjalnej, będącej całkowicie niezdolną do pracy oraz do samodzielnej egzystencji, przysługuje dodatek dopełniający w wysokości 2 520,00 zł. Kwota dodatku dopełniającego podlega corocznie waloryzacji od dnia 1 marca.
Można starać się o świadczenie wspierające, które funkcjonuje od od 1.01.2024 - 215,85 zł (każdy grosz się liczy)
Ponadto wzrasta też dodatek pielęgnacyjny do 330,07 zł miesięcznie (dla osób po 75 roku życia oraz bez kryterium wiekowego osoby całkowicie niezdolne do pracy oraz niezdolne do samodzielnej egzystencji)."
Może warto powtórnie złożyć papiery o przyznanie najwyższej grupy inwalidzkiej?
Sylwia, bardzo dużo o Was myślę. To taki temat, który nas wszystkich albo już dotyka albo zaraz dotknie
Ceny w ośrodkach opiekuńczych są/bywają zaporowe.
Może pomyślcie o zatrudnieniu kogoś do pomocy w opiece nad Babcią? Chociażby po to, żebyś i Ty mogła złapać oddech. Niestety opieka nad osobą starszą, niedołężną to jest praca 24 godziny na dobę, a tego żadna jednostka nie udźwignie.
Koszty zatrudnienia kogoś mogą okazać się dużo niższe, niż ośrodek, a pomoc to ogromna.
U nas w rodzinie dalszej (póki co) od wielu już lat żyje pani Galina. "Przekazywana" od staruszki do staruszki... Jest jak członek rodziny Pomoc to wielka, bo zasadniczo całodobowa, finansowo wychodzi mniej niż ośrodek, członkowie rodziny zrzucają się, ile kto może. No i "pacjent" zostaje w swoim otoczeniu. Oczywiście to tylko opieka nad pacjentem, gotowanie, zakupy, sprzątanie, w cenie nie ma zabiegów. Tylko pytanie, które należy postawić, brutalne bo brutalne, ale czy w pewnym wieku zabiegi rehabilitacyjne mają jeszcze sens?
Tylko kto około 30-tki myśli o starości? W tym wieku myśli się o mieszkaniu dla swojej rodziny, o dzieciach (często dopiero o ich urodzeniu).. Potem przez 30 lat spłaca się kredyt na mieszkanie.
Natomiast zgadzam się z tym, że my, osoby same już w dojrzałym wieku, jesteśmy pierwszym pokoleniem, które musi się zmierzyć z nową rzeczywistością. I problemem opieki nad swoimi starymi, schorowanymi rodzicami. Dawniej rodziny były wielopokoleniowe - w jednym domu mieszkali dziadkowie, rodzice i dzieci. Często w najbliższej okolicy mieszkali inni członkowie rodziny (córki czy synowie dziadków wychodziły za mąż/żenili się z osobami mieszkającymi w tej samej lub pobliskiej odległości). Teraz bardzo "niemodne" jest mieszkanie z rodzicami. Powiedziałabym nawet, że osoby mieszkające z rodzicami uważane są za nieudaczników albo biedaków. Przerabiałam to z moją najmłodszą siostrą, która była "późnym dzieckiem" i choć my, starsze córki już dawno opuściłyśmy rodzinny dom, więc mogła zostać z rodzicami (tym bardziej, że dostała darowizną ten dom). Dom był w doskonałym stanie, mogła go ew. rozbudować. Nie - wolała się zakredytować, ale musiała mieć nowy dom, bo wszystkie jej koleżanki "się pobudowały", to ona musi pokazać, że ją też stać.
Póki tacy starzy rodzice są sprawni, wszystko jakoś idzie. Ale jak nadchodzi choroba, niedołęstwo, nie ma stałej opieki. Z doskoku to można zakupy zrobić, co jakiś czas dom ogarnąć.
Mój ojciec miał Alzhaimera. Mama długo nie chciała się zgodzić na dom opieki (bo co ludzie powiedzą). Męczyła się strasznie, była wykończona psychicznie i fizycznie. Pomagaliśmy trochę, ale przecież ta pomoc mogła byc tylko z doskoku, bo wszyscy pracowaliśmy. Zgodziła się dopiero, gdy ojciec stał się zagrożeniem dla jej życia (szczegóły pominę, kto zna tę chorobę, zrozumie).
Przyznaję, samej mi było trudno ze świadomością, że "oddaliśmy" ojca do domu opieki. Dość długo. Dlatego zapowiedziałam swoim dzieciom, że jeśli będę niesprawna i niesamodzielna, to niech się nie męczą, tylko znajdą mi dom opieki.
Odrębną kwestią są koszty pobytu. Bardzo wysokie, to fakt. Ale myślę, że to dlatego, że nadal jest ich za mało. Długo nie było "rynku" dla takich przedsięwzięć w naszym kraju, ale teraz ludzi starych jest coraz więcej, więc i zapotrzebowanie na domy opieki jest coraz większe. A jak będzie ich więcej, ceny nie będą tak szybować. Tak myślę.
____________________
Pozdrawiam:) Teresa
W Gąszczu u Tess oraz
Ogród nad Rozlewiskiem
Chętnie dzielę się roślinami z każdym, kto po nie przyjedzie, albo odbierze w jakimś umówionym miejscu. Ale nie wysyłam roślin.
Sytuacja U Sylwi i wszystke glosy o opiece nad rodZicami dają bardzo do myślenia.
Mi został tylko teść z pokolenia rodziców. Właściwie nawet to nie teść bo drugi mąż mamy męża. On własnych dzieci nie ma. Ma tylko nas.
Też myśle jak ja dam radę. Dziadek ma 70 lat i póki co sprawny i samodzielny ale mieszka sam w kamienicy ze stromymi schodami.
Życie mnie i zwłaszcza M skopało chorobami. Mam 49 lat a czasem sie czuje jakby mi życie juz mineło
Bardzo mi trudno myśleć nad przyszłością naszą i teścia. Raczej staram sie żyć z dnia na dzień.
Dziękuje Wam że dzielicie sie osobistymi doświadczeniami. Przydadzą się na przyszłość do wyciągania wniosków i może bedzie łatwiej podjąć niektóre decyzje.