Nie wiem jak gdzie indziej, ale u nas pada śnieg, i pada i pada. Cieszyłabym się jak nie wiem, bo wreszcie odkurzyliśmy biegówki

Ale od piątku siedzę w domu ze skręconą nogą, wywinęło mnie na lodzie w drodze do pracy. Mówię Wam - praca szkodzi
Trzeba dosypać świeżego śniegu ciemiernikom, ostatni dobrze im zrobił, przy okazji nawodnił.
Długotrwałe siedzenie i patrzenie na jeden widok powoduje u mnie obsesję związaną z oknami połaciowymi sąsiada i całą tą jego okropnie czerwoną ścianą. Latem mi przejdzie, to wiem, zieleń i kwiaty odwracają uwagę. Teraz jednak nieznośna jest. Kombinuję, czy by nie przenieść jabłonki gdzieś, a w to miejsce wsadzić dwie spore wisienki, które od lat czekały na przeniesienie. Macie doświadczenie z przenoszeniem sporych drzew?