Ewciu grusza żyje. Nie odrodziła się całkiem ale cały czas wypuszcza młode gałązki z jednej strony. nie wycinam jej bo nie zagraża zwaleniem i uszkodzeniem czegokolwiek.
Ja mam warzywa w ziemi a w skrzyniach rozsady, wysiewy dwuletnich i kwiaty jednoroczne albo jakieś wieloletnie na nasiona (rudbekia, penstemony, gaura, jakaś driakiew) mało trwałe.
Zasadnicze różnice widzę tak:
- w skrzyniach ziemia przesycha szybciej i konieczne jest częstsze podlewanie.
- w skrzyniach gleba szybciej się nagrzewa wiosną.
- skrzynie to koszt desek i montażu oraz czas i środki poświęcone na systematyczną konserwację tychże albo i wymianę po jakimś czasie na nowe.
- przy skrzyniach (jeśli odpowiednio wysokie) nie trzeba się tak schylać.
- w warzywniku tradycyjnym łatwiej aranżować swoje pomysły warzywno-kwiatowe i płodozmian.
Myślę, że trzeba sobie samemu dobrać możliwości.
Ja lubię tradycyjny warzywnik na poziomie gleby, bo mogę złapać rozmach przy sianiu, machaniu szpadlem, widłami i motyczką.
Ewo, lubię Twój wątek za różne przemyślenia roślinne, za bogactwo informacji.. choć w moich realiach terenowych nie mam opcji na takie nasadzenia jak u Ciebie, to z przyjemnością oglądam. Pracowita Pszczółka w Pszczelarni kibicuje zmianom i z niecierpliwoscią czekam na Twoją różankę
Podpisuję się pod tym obiema górnymi kończynami.
Lubię oglądać skrzynie, są estetyczne, wprowadzają rytm, ale zupełnie nie potrafię wyobrazić sobie siebie podczas prac przy nich. Wysiew, pielenie- tak
ale wzbogacanie gleby (ścinanie zielonego nawozu, mieszanie z glebą, przekopywanie obornika) już nie.
Znalazłam sobie miejsce w narożnikach przy żywopłocie na zrobienie drucianych pojemników na liście- uszczęśliwiło mnie to niezmiernie.
____________________
Hania-To tu- to tam-łopatkę mam!
"Przyjemność ma się do szczęścia mniej więcej tak, jak drzewo do ogrodu; nie ma ogrodu bez drzew, ale drzewa, nawet w wielkiej ilości, nie stanowią jeszcze ogrodu."
~ Władysław Tatarkiewicz
Ja niestety skazana jestem na skrzynie, bo ziemia u mnie bardzo uboga, VI klasa, piaszczysta i kwaśna musiałabym kilka lat pracować nad nią żeby nadawała się do czegokolwiek. Więc warzywnik w skrzyniach to dla mnie świetne rozwiązanie , szybciej wysycha ziemia, ale coś za coś
Pszczółko, codziennie u Ciebie bywam, rzadko się odzywam, bo mało mam do dodania przy ogromie Twojej wiedzy i doświadczenia, ale niezmiennie się zachwycam
____________________
Majówka na Majówce Monia - jedz mniej, bramy raju są wąskie :)
I jest plus dla skrzyń - mamy od razu dobrą glebę.
U mnie w warzywniku była VI lekko kwaśna, mocno zmineralizowana, osad i pył mineralny na żwirze. Dawno temu orał traktor. Potem eM. kopał na 2 sztychy i wybierał wielkie i małe kamienie przez kolejne 3 lata (chyba), od kilku lat kopie na szpadel, żeby już nie burzyć tej powstałej użyźnionej struktury. Dodaję zawsze coś: popiół, kompost, obornik, przerobione trociny, ściółkuję pociętą słomą, która się rozkłada, sieję poplony i już nie narzekam (nasi znajomi rolnicy zawsze zwracają uwagę na jakość naszej gleby w warzywniku). A - jak słusznie napisałaś - czas i praca robi swoje.
W tym roku dodam na jedną kwaterę prawdziwego tłustego czarnoziemu. Będzie się błyszczało z daleka.