Haniu, nie wiem. Podejrzewam, że to nowość u mnie, dahlia 'Glory of Noordwijk'. Zanurkuję i zobaczę, czy jest opakowanie pod nią.
Dalie w tym roku sadziłam chaotycznie w wielkim pośpiechu i też na ścisk. Gdzieś są etykietki, gdzieś nie ma. Będę na nowo je robić, dopasowując do aktualnego stanu posiadania. Doszło mi trochę nowych dalii, część, która mi się nie zmieściła, oddałam Mamie i Siostrze, kilka dalii chyba straciłam (nie widzę "bishop'ów").
Witaj Ewo, zawsze, gdy oglądam Twoje zdjęcia, myślę, że Ty i Hania, macie coś z impresjonistów. Widzicie świat lekko nierzeczywisty, a jednak pełen harmonii, wypełniony plamami barw i światła. Świat mojego dzieciństwa. Świat, za którym tęsknię. Cieszę się, że dzięki Wam, mogę do Niego wracać.
Oczywiście, że wykopuję, tak między początkiem a połową listopada. Wygląda to tak:
- dalie we wrześniu otrzymują etykiety z nazwą albo w przypadku NN z opisem (wysokość, wielkość kwiatu, rodzaj grupy, kolor)
- wykopuję, ścinam część zieloną, otrzepuję z ziemi w miarę dokładnie, zanoszę do szklarni (wcześniej do szopy) na obsuszenie z ziemi
- owijam w szary papier każdą karpę i pakuję je do skrzynek / kartonów po bananach albo pomarańczach. Na tym etapie już układam je jakby do kompozycji na rok przyszły, te, co mają rosnąć w jednej sekcji idą do jednakowo oznaczonych skrzynek (A,B,C,D)
- znoszę do piwnicy (temperatura 6-8 st.) albo pod schody w sieni. Miałam w tym roku 10 takich kartonów.
Wynoszę pod koniec kwietnia i sadzę. Nadgniłe obrywam. Kiedyś je przed posadzeniem moczyłam ale teraz tylko do doła (kopię duże dołki i daję próchnicę z obornika) leję wodę.