Boćku, w starym leżau wielkopolskim miałam 22 w nowym nie wiem, bo to nowy typ gospodarzenia dla mnie, są jeszcze takie półramki do nadstawiania. Powiem Ci na wiosnę. Wydje mi się, że tak samo. Pszczoły przylecą. Mi zawsze jeden przylatuje skądś (, od sąsiadów). Ale u nas we wsi jest bardzo dużo gospodarstw pasiecznych. Bo i warunki pożytkowe dobre dla pszczół.
To już absolutnie na koniec: jak nie być zmęczoną po karczowaniu czegoś, co kiedyś było żywopłotem oraz śliw na trasie płotu (2 oszczędziliśmy, bo piękny pokrój mają i owocują czasami )?
A sadzenie wiązu syberyjskiego odbywało się w ten sposób:
Nie, na początku szpadlem.
Taka metoda. Bowiem szpadlem nie da się wybrać ziemi. Gołe korzenie są przecinane siekierką a palowy podważany łomem i łamie się pod ciężarem drzewa. Zawsze przy takiej "kosmetyce" pracują 2-3 osoby. W ten sposób karczowaliśmy wszystkie pnie, jakie powódź i wichury zostawiły nam w spadku (ok. 20). Zostało jeszcze 4.
Nie zazdroszczę tej pracy bowiem mam jeszcze w pamięci karczowanie jednego! pnia po śliwce.
Najgorsze to to, że teraz w miejscach, gdzie zostały w ziemi korzenie grzybki jakoweś zaczynają wyrastać. Myślę, że jak te korzenie w ziemi się rozłożą, to i grzyby znikną, ale to musi potrwać.