Dziewczyny! Każdą propozycję rozważam. Dziękuję.
Na pewno:
1. Przemodeluję rabatę (monardy dalej od róż i należy je uszczuplić - za dużó się zrobiło na tej rabacie, za mocny efekt. Musi być energetyczna plamka). Przywrócę piętrowość i łanowość nasadzeń.
2. Skłaniam się ku różowościom ew. tej deszczowej przydymionej bieli. Afrodyta jednak nie. Za grube płatki.
3. Widziałam Lions Rose w masie na żywo (Pałac Łomnica w Kotlinie Jeleniogórskiej) - świetna. Choć nieco duży kwiat do szczupłej masy zielnej ale bardzo dobrze trzyma ten kwiat, nie zatraca wdzięku i pachnie. Ale kolor b. dobry. Trudno opisać. Na pewno nie żółć i może lekki budyń ale taki właśnie przydymiony - bardzo ciekawa.
4. Heritage wprowadzę na bok/na tyły (bo muszę ją przesadzić dokądś) i jeszcze G. Hamiltona na boki/tyły dołożę. Wysadzę problematyczne (Mrs. John Lang).
5. Róże nie będą na pierwszym planie jednak, bo nie pasują (rozrysowałam, wszystko pokażę jak pokoloruję).
Teraz zmykam, bo przed oczami dosłownie latają mi obrazy purpurowych dali, śliwkowych sadów i gruszkowych alei oraz domów przysłupowych

.