Twoja opowieść wigilijna przypomiała mi jedną z ulubionych książek z dzieciństwa. Ale najbardziej ukochaną był cykl powieści autorstwa Lucy Maud Montgomery o losach rudowłosej Ani Shirley .
Miałam wszystkie książki z tego cyklu, miałam bo Anię z Zielonego Wzgórza pożyczyłam i już do mnie nie wróciła .
W te Święta powróciłam , za Twoją sprawką, do Avonlea - do domu Aleksandra Benetta do którego weszła przez okno nobliwa panna Angelika Piotr MacPherson - " Opowieści z Avonlea". Czytałam po raz wtóry tę opowieść i zajadałam pyszny makowiec. Warto żyć dla takich chwil
Pozdrawiam Jasia
Och, jak dobrze, że wpadłam na chwilkę….
Tutaj i klimatycznie, i wesoło, i pachnąco
O ukochanych "Dzieciach z Bullerbyn" też w te święta sobie przypomniałam, czytając Małemu mojemu.
Anię z Zielonego wzgórza też kochałam czytać.
A pamiętacie Polyannę?
Ewuniu - buziaki!