Magara napisał(a)

Beata, jest piątek, więc pewnie jesteś już na działce. Jak sytuacja u Ciebie po przymrozkach?
Mam nadzieję, że bez szkód

Magarku oto raport z przymrozków w Kaszubskich Piaskach. Spędziłam weekend na działce. W niedzielę rano obudziłam się bardzo wcześnie i popatrzyłam przez okno. Świat pokrywał szron, rabaty były białe, czereśnia smętnie zwinęła liście, termometr pokazywał -2 C. Pomyślałam sobie parę niecenzuralnych słów i zasnęłam ponownie. Kiedy wstałam po 8 za oknem ponownie była wiosna.

A teraz straty: liźnięte mrozem są hosty, sadzonka akantu, trochę kwiaty jabłoni, zmarzły miskanty i rdest himalajski. Śliwki mają zawiązki ale wyglądały w porządku. Okaże się potem jak będzie z owocami. Reszta przeżyła.

Sąsiedzi powiedzieli, ze w tygodniu było nawet -4 C.

Bardziej martwi mnie susza.

Ewo możesz przetrzymać borówki w doniczkach nawet dwa lata. Ja zawsze kupuję małe sadzonki, przesadzam je do kwaśnego torfu do dużej doniczki, przykrywam trocinami lub korą i zakopuję w ziemi. Oczywiście podlewam i trochę, symbolicznie, nawożę wiosną siarczanem amonu.

No to chyba nie najgorzej u Ciebie U nas dziś rano ponownie było biało, podobno minus 4. I podobno to ostatnia taka noc. Mocno się tej wersji trzymam

Jak naszykuję paczkę będę dzwonić, raczej po 25 maja. Teraz u nas deszczowy tydzień zapowiadają, więc mimo drogi nie będę wjeżdżać na działkę autem.

Trochę sobie popieliłam w przerwach pomiędzy deszczem. Ale duuuuuuuużo jeszcze zostało. Postanowiłam nie robić następnych pracochłonnych rabat bylinowych bo nie mam czasu na ich pielęgnację w weekendowym ogrodzie (tylko 72 km od domu) .

Ale czy wytrwam w postanowieniu...

W ogrodzie zielono, wilgotno i pięknie...



Trochę sobie posadziłam... Orlaya z siewu - czy ona naprawdę wygląda jak marchewka?

Rabata półcienista z zapożyczonym krajobrazem z sąsiedzkiej działki. I zakwitły hiacyntowce (chyba hiacyntowce ?)

Kokoryczka ma już 5 pędów i rozrasta się w jednym kierunku. Kontynuuje ucieczkę od korzeni brzóz

Piękny czerwcowy weekend w Kaszubskich Piaskach.

Trochę mnie nie było na działce i po przyjeździe wpadłam w zachwyt bo zakwitły cudnie kocimiętki a z drugiej strony załamałam ręce nad ogromem koniecznej pracy.

Matka Natura tym razem nie skąpiła deszczu i wszystkie rośliny odżyły i urosły, i te chciane i te mniej chciane. Działka zarosła zupełnie, pojawiły się spontaniczne łączki i całkiem wysokie łąki. Ech, niestety, ogrodnictwo to nie tylko sadzenie nowych zachcianek ale też użytkowanie kosy spalinowej.

Migawki z rabaty angielskiej, kwitną kocimiętki (uwielbiam), knautia i baptysja błękitna. Deszcze i brak upałów spowodowały, że floksy pięknie urosły i nie straciły dolnych liści jak zazwyczaj. Liczę na obfite kwitnienie w tym roku. Niestety część zeszłorocznych sadzonek nie pojawiła się po zimie. Nie mogę znaleźć większości astrów Frikarta. Smutek.

Nie ma co się załamywać, ogród wygląda pięknie. Krzewy borówek uginają się od owoców. Więcej deszczu i ogród od razu wygląda inaczej, bujniej niż podczas suszy. Ale chwasty też rosną zadziwiająco zdrowo i szybko. Nie nadążam z ich pieleniem. A koszenie... cóż, przykra konieczność. U mnie na szczęście zajmuje się tym stryj lub mąż. Inaczej byłby to nie ogród, a busz .
Nasze ogrody, czyli dojazdowe, nigdy nie będą idealne, ale w tym tkwi ich cały urok, czyż nie? Też się zastanawiam, czy nie zacząć odchodzić od bylin. No, w każdym razie powoli dojrzewa we mnie ta decyzja.