Wrzosowisko piękne W naturze wrzosy są przycinane przez kopytne i przez nie rozmnażane. Oglądałam film, w którym pokazywano jak jelenie ogryzały kępki, a co spadło na ziemię było kopytem przydepnięte ukorzeniało się.
Pięknie, jesiennie u Ciebie. Wrzosy jak zwykle dają show. Uwielbiam taką złotą jesień, jeszcze zanim przyjdzie listopadowo-grudniowa szaruga. Tylko niskie temperatury czasem nie nastrajają do pracy na świeżym powietrzu. Ja ostatnio bardzo przemarzłam z mężem mimo termosu z gorącą herbatą . Trudno sobie zamówić dobrą pogodę akurat wtedy, kiedy jest czas jechać na działkę.
Ja nawet na działce nie byłam, bo padało.
Wrzosowisko naprawdę robi wrażenie. Fajny pomysł miałaś na elektrośmieci.
Przebarwienia jesienne uwielbiam. Dziś byłam w szkółce kupić kielichowca dla mamy. Tyle tam było pięknie przebarwionych klonów, jarząbów, ambrowców i innych krzewów. I wypatrzyłam parocję, na którą się chyba skuszę, tylko muszę wymyśleć, gdzie ją posadzić, aby docenić jej piękno.
Sadząc wrzosy chciałam dopasować charakter ogrodu do kaszubskiego krajobrazu pełnego sosnowych lasów z łanami wrzosów i brusznic. Wrzosy są bardzo wytrzymałe i na moim suchym kwaśnym piasku nie wymagają wiele pracy a zdobią działkę od końca lata do jesieni.
Magdo ja też już marznę na działce i powoli tracę zapał do prac ogrodniczych. Miałam duże plany na jesień ale chyba je zostawię na wiosnę. Jakoś wiosną jest więcej słońca i ochoty do grzebania w ziemi.
Gosiu też myślę o jarząbach - są fajne odmiany z jadalnymi owocami. I jeszcze chcę jabłonkę ozdobną. Tylko gdzie to posadzić aby nie zacieniać dodatkowo działki? Ech, będzie cała zima na zastanawianie się.
Chciałabym zostawić prace jesienne na wiosnę... Ale nie da rady. Mam "trochę" cebulowych do posadzenia, a żeby to zrobić, muszę wpierw wypielić. Jak już z tym się uporam, nawiozę obornikiem granulowanym i zaściółkuję korą. Myślę, że jeśli utrzymam obecne tempo prac, do połowy grudnia zdążę .
Chyba nie będę kopczykować róż. W zeszłym roku tego nie zrobiłam i nic im nie było.
Mnie wiosną też pracuje się w ogrodzie znacznie lepiej. Jestem taka wyposzczona po zimowym letargu, że jak tylko robi się trochę wiosennie, od razu pędzę do ogrodu. Cieszy mnie wtedy najmniejszy kwiatek i promień słońca.