Magara napisał(a)

Aga, mieszkając w "mieście" miałam na tarasie, w skrzyniach, hortensje ogrodowe - kwitły co roku, nigdy ich nie okrywałam, bo nie wiedziałam, że są takie praktyki Przeniosłam je na działkę, obraziły się (miejskie panny widać ), przemarzają, nie kwitną. Okrywać ich już nie planuję bo ostatnie okrywanie skończyło się i tak majowymi przymrozkami...
A piszę o tym, bo może w Twojej taktyce jest właśnie klucz do sukcesu - ogrodowe na taras Ciekawa jestem jak Ci z nimi pójdzie

Ogrodówki w donicach to świetny pomysł , tylko trzeba miec miejsce gdzie je przechowywać zimą . Kiedyś rozmawiałam z starszym ogrodnikiem , że zraziłam sie do ogrodowych to powiedział, że najgorsze dla nich są póżne przymrozki, kiedy juz wszystko ruszyło i co ciekawe na przedwiośniu słońce , że mam tak posadzić aby nie dochodziło słońce albo przykryć czymś , żeby zrobić cien , aby nie "rozbudzić " rośliny za wcześnie , bo wtedy skoki temperatury są najgorsze dla pąków kwiatowych .

Daga, myślę, że każdy mógłby zrobić sobie listę ogrodowych błędów i pewnie byłoby sporo śmiechu

Basiu, wtedy na pewno nie zakwitła przez to cięcie. Ale już od 2-3 lat jej nie tnę i mimo tego, że ma dużo pączków, to chyba jednak przemarza wiosną.

Ewa, miejsce dla nich na zimę się znajdzie. Zobaczymy, czy na tarasie uda mi się doprowadzić do kwitnienia ogrodówek

Ja ze stoickim spokojem podchodzę już do wiosennego przemarzania hortensji ogrodowych, bo nawet jako zielone kule są piękne. Jak zakwitną dobrze, jak nie zakwitną - tez dobrze . Z okrywaniem ich zwyczajnie - mówiąc brzydko - nie chce mi się kombinować...

Ja już też przestałam kombinować. Niech sobie rosną w duże krzaki, a jak w ogrodzie drzewa porosną w górę to się zrobi zaciszniej i już okrywania nie będzie trzeba, a do tego czasu hortki zbudują duże krzaki, warto poczekać

Fajne macie podejście do ogrodówek mimo że to bardzo wkurzająca roślina jest .
Ja mam chyba już z kilkanaście w donicach w domku narzędziowym. Liczę na to że może będą kwitnąć nie to co na rabatach . Jedną cały czas okrywam, uparłam się na nią bo po 4 latach musi w końcu zakwitnąć.

To macie cierpliwość do tych roślin Cztery lata w niepewności Na chwilę obecną taki „ problem” mam z piwonią … daję jej szanse po raz ostatni

To ja jeszcze powiem, że i w mojej wsi i w tych okolicznych hortensje ogrodowe pięknie kwitną. Niczym nie okrywane oczywiście. Bynajmniej nie w ogrodach, których właścicielki na forum o rękawicach debatują , ale przy takich zwykłych domostwach, jakich cała Polska pełna. Być może warunkiem koniecznym żeby hortensje ogrodowe kwitły bez okrywania jest pies uwiązany na łańcuchu od krowy...
A przy dwóch domach rok w rok są dalie takie, że muszę przyhamować jak jadę - i też idę o zakład, że nikt ich nie wykopuje na zimę...

Magara z tymi daliami to już przegięłaś.
A hortensje ogrodowe z babcinych ogródków to są właśnie te odporne. Nowe odmiany, których kwiatami zachwycamy się na zdjęciach przy ich zakupie, często nie mają tej cechy. Trzeba od sąsiadek wyprosić sadzoneczkę.

Byłam u Ciebie i przyznaję się, że przejrzałam tylko pare stron. Jesli pozwolisz zapisuję do obserowanych Ale ty masz teren do działania !!!

Coś jest na rzeczy z tymi starymi odmianami hortensji. W Podkowie Leśnej jest posesja, przy której ogrodzeniu, od strony ulicy, rośnie szpaler ogrodówek. Nikt ich niczym nie okrywa a kwitną jak wściekłe...