Dzisiaj - pomimo dobrej pogody - jakoś nie miałam weny do roboty ogrodowej. Postanowiłam zatem jedynie rozsypać kupolulki wszędzie tam, gdzie już sprzątnęłam.
No ale tak gdzieniegdzie sypnąć a inne miejsca zostawić? Bez sensu. Sprzątnęłam zatem mimochodem ogród niemal do końca i wysypałam zawartość całego 20-litrowego wora. Wszystko wskazuje zatem na to, że jutro zakończę sprzątanie. Hura!

Małżonek zdopingowany obrazkami z Lidkowego ogrodu - na własne oczy przekonawszy się jak wpływa nawóz na Thuje - obleciał wszystkie z wiaderkiem i sypał pracowicie. A potem jeszcze wygrzebał nawóz do trawników i sypnął nań.
A ja będę wydzierać kolejne półkole w trawniku

.
A! Ustawiłam misę! I mam jak w piosence: Blue Heaven is a place on Earth