I widoczek, który z koszmarną regularnością pojawia się o tej porze... Już kilka razy obiecywałam sobie koniec z pomidorami, ale potem widzę, ze Wam sue udają i mam nadzieje, ze i mi się uda. Nie pomaga nic - ani wzbogacanie gleby, ani ekologiczne oprysku, ani chemiczne opryski, ani aksamitki siane dla towarzystwa, ani wybór „odpornych” odmian. Nie ma różnicy pomiędzy latem deszczowym i suchym.
W przyszłym roku będzie rewolucja w warzywniku i pomidoroqe eksperymentu się skończą.