Może nie będzie tak źle, przecież nie będzie ciął dech codziennie (bo i po co? ), chyba że to się wiąże z jego pracą.
Wiesz, zawsze można, po ewentualnej rozmowie „ostrzegawczej”, wzywać służby

.
Pamietam, jak mieszkałam w bloku i raz sąsiad z dołu zrobił imprezę. Dość głośną i do bardzo późnych godzin.
Poświęciłam się, ubrałam (bo juz byłam w łóżku) i poszłam do niego. Poprosiłam o ściszenie muzyki i nie darcie się na balkonie. Przeprosił, powiedział, że zaraz to zrobi. Wróciłam do siebie, niestety nic się nie zmieniło przez pół godziny. Zadzwoniłam po wsparcie, panowie przyjechali, pouczyli i w końcu zrobiło się cicho.