Zależy jaką odmianę kupiłaś. Jeśli taką zwykłą jakie rosną w lesie - pożegnaj ją czym prędzej . Ja swoje zastałam wielkie na działce i mus było pokochać. Ale sama nie zdecydowałabym się na sadzenie ich.
Daria, u mnie to normalka. Co roku setka (a nawet ponad setka) worów 120 litrowych ciasno upakowanych.
Mąż grabi, ale to dotyczy tylko trawy. Najgorsza robota (moja ) to zbieranie z rabat. Od razu mowię (jak co roku…), ze nie wchodzi w grę zostawianie liści na rabatach, bo to jest warstwa 20 centymetrowa. Nie usuwam tylko z rabaty z barwinkiem. Jesli się da to częściowo zdmuchuję ze żwirku ma trawę i stad dopiero grabię. Co dwa lata zabawa jest jeszcze lepsza, bo co dwa lata jest rok żołędziowy. Wtedy dodatkowo kilkanaście worów żołędzi dochodzi…
Ogólnie ubaw po pachy .
Judith może głupio spytam, ale nie myślałaś aby się ich pozbyć? Teraz się cieszę, że na początku wycięłam sosny, a tak mi sie podobaly,bo miałabym teraz też takie wielkie Liście to co innego ale igly...Dobrze, że bierzesz to na humor