Nie, ja nie piszę się na zapisywanie, szkoda mi czasu i obawiam się, że z tej "wyceny" okupionej wysiłkiem pilnowania się, by zapisać, niewiele dla mnie wyniknie i dla innych również. Wiadomo, że ogród to koszty, ponosimy je lub minimalizujemy, da się wszystko, można wydać fortunę i zrobić spore oszczędności. Sam fakt posiadania kawałka ziemi to już koszt...
A propos konsumpcjonizmu. Przez kilka ładnych lat nie miałam fizycznej możliwości tworzenia ogrodu i prac nad nim. Nie miałam nawet czasu wydawać pieniędzy, mówiąc szczerze. Z powstałych oszczędności mogłam w ostatnich dwóch sezonach "poszaleć" z większymi roślinami, w ten sposób trochę "nadrobiłam" czas bez ogrodu. Nie było mowy o kosztach rzędu wielu tysięcy za drzewko

ale wyobrażam sobie, że są i takie sytuacje. Jeśli ktoś może/chce zapłacić i mieć już, dlaczego nie. Życie jest za krótkie i nieprzewidywalne. Wyobrażam sobie koszt dużych roślin, ilość zasobów jakie pochłaniają, czego nie widać na pierwszy rzut oka ( pielęgnacja, przesadzanie, nawodnienie, nawożenie, podatki, pracownicy, grunt etc.) przez ileś lat zbiera się.
Konsumpcjonizm przejawia się wg mnie nie tyle w cenach nabywanych dóbr, co w podejściu do nich, do siebie i do środowiska.