Dopiero kolejny (trzeci) sezon to początek prawdziwych ogrodowych prac na podstawie określonej koncepcji. Nie było szczegolowego planu, ale ogolny zarys. Dokładnie musiałam zaplanować tylko teren rabat w prawej części ogrodu, bo tam zakładaliśmy jednocześnie trawnik i chcieliśmy zrobić to już „od linijki. Trawnik to w całości dzieło męża - od przygotowania ziemi, poprzez wybranie nasion, posianie i wszelkie prace utrzymaniowo-pielęgnacyjne. Dzięki mężowemu trawnikowi mamy w ogrodzie automatyczne podlewanie . Trawnik - żyleta, mężowa duma . Zdjęcie sprzed kilku lat. Te rabaty już nie są takie pustawe. I kanciki!
O rany, ten trawnik! Nic tylko wylegiwać się na tym zielonym pięknym dywanie! Cudo
Macham już teraz wiosny nic nie zatrzyma