Wiklasiu, dziękuję za dobre słowo... jeszcze nie lubię tych rabat jakoś szczególnie, jeszcze nie wiem co mi się podoba, za to bez poprawek i bezwarunkowo uwielbiam warzywnik pozbyłam się dziś wprawdzie porażonych grzybem ogórków, ale dynia momentalnie i ochoczo na ich miejscu się rozpanoszyła.
Aga, napiszę do nich i pokażę zdjęcia. Ale nie oczekuję, że reklamacja zostanie uwzględniona... przesuszone mogły być, to fakt. Przywiozłam je w takim stanie 15.05.
Jako początkujący ogrodnik nie obejrzałam oczywiście korzeni...... ale podczas sadzenia też nic nie wzbudziło moich podejrzeń.
Kochana rabatki Masz piękne czasem mamy tak że ręce opadają,skrzydła podciete i nic się nie chce. Ale trzeba koronę poprawić, pierś do przodu i wszystko wróci do normy. Oby zdrowie było bo teraz cuda się dzieja i coraz młodsi ludzie chorują. Ja od poniedziałku nie bardzo mogę sobie poradzić bo koleżanka mi powiedziała że zostało jej niewiele czasu. Jest taka młoda- córka 15 lat też schorowana- masakra jakaś. Naprawdę nic mi się nie chce chodzę jak struta.
Możesz spróbować reklamować hakonki- A może akurat szkółka uzna reklamację. Buziaki Kochana zostawiam.
I mam nadzieję że pałer wróci do Ciebie bo ogródeczek piękny Masz.
Ja się czegoś innego "spodziewałam". Spodziewałam się bryły w kształcie doniczki.
Jakoś mało korzeni ma. Jak sadziłaś to też tak było? Reszta ziemi nie trzymała się korzeni?
Jak tak jeszcze patrzę na zdjęcia sadzonek z momentu zakupu to się zastanawiam, kiedy te sadzonki były wsadzone do doniczek. Takie zwichrowane są jakby nie rosły w tych doniczkach zbyt długo.
Jak koniec kryzysu to jupiiiii! Zareklamować warto spróbować, w końcu to trochę dziwne, że wszystkie egzemplarze od nich takie padaki, a z innego źródła sadzone tak samo a mają się świetnie?
Jak widać przywrotnik jak najbardziej zabiera się do kwitnienia U cudowne gaury - zazdroszczę- moje dopiero się budują, choć już cieszą
Mnie bardzo często z ogrodniczych "udaje się" wyjść z pustymi rękami i czasem wręcz napawa mnie to dumą
Marysiu, sadzonki miały bryłę w kształcie doniczki. "Chamski torf", jak to Ursa określiła. Korzenie zbite były, trochę je rozluźniłam wsadzając do ziemi, w kilku miejscach nacinałam nożykiem. Mogły być faktycznie przesuszone... pamiętam, że pierwsze, co zrobiłam po przyjeździe ze szkółki, to podlałam je. Ale masz rację, teraz jest jakby pół bryły korzeniowej. Dolnej części brak.
Kasiu, spróbuję, faktycznie jak teraz patrzę na te sadzonki, to ... już wiem, że takich bym drugi raz nie wzięła. Dziwna to była sytuacja, miałam kilka minut dosłownie na spakowanie, bo właściciel już prawie był w drodze do Olsztyna z roślinami, gnałam do Włocławka z nadzieją, bo dostałam od właściciela wcześniej zdjęcie korzenia jednej i było ok... no to wzięłam bez oglądania... to są błędy młodej i napalonej ogrodniczki. Niestety.
Rozumiem Twą dumę po opuszczaniu CO bez zakupów, takich perełek jakie masz u siebie to raczej nie uświadczysz, albo rzadko, ja też dziś po prostu pomyślałam, że moje wymagania wzrosły.
Aga, wychodzę z wprawy zakupowej?... ale faktycznie nic mi na razie nie jest potrzebne oprócz róż, których raczej nie znajdę teraz w szkółkach. Zachwycałam się dziś znów takimi ich kolorami:
Basiu, takie ogrodowe smuteczki to naprawdę nijak się mają do poważnych problemów ze zdrowiem osób nam bliskich. Doświadczenia z moją Mamą nauczyły mnie z wdzięcznością przyjmować każdy jeden dzień. Basiu, ściskam!
I hakonki spróbuję zareklamować.