"Płyniemy" na jednym wózku o nazwie 126P

Ale zobacz, dajemy sobie radę lepiej niż on
Uśmiałam się z tych zbiegów okoliczności.
Mój mężaty wychował się w B-B, maluchem zawiozłam się w 2000 na porodówkę, wtedy też to cudo techniki przestali produkować

A my nadal młode i piękne
Nie rycz o roślinki. Albo wyrycz się raz a porządnie. Będzie dobrze

Wydaje mi się, że za dużo dobroci dostały w korzenie i za dużo wody z węża i nieba.
Ja mam glinę marki glina. Całe lata błędnie kopałam mały dołek, do tego ziemia z worka i powiem ci, że niektóre rośliny nawet w tak beznadziejnych warunkach dały radę.
Teraz przekopuję moją glinę, daję jej trochę piasku, trochę kory przekompostowanej (worek po 18,90 w Obi lub LM) i jeśli mam to stary obornik koński. Ale nie jest tych dobroci dużo. Wrzucam za to dużo czyli taczkę mojego kompostu w okolice sadzenia i mieszam towarzystwo porządnie.
Podlewam mocno w momencie sadzenia, wręcz topię sadzonkę, a potem na dwa dni zapominam.
I podlewam tylko jak ziemia mocniej przeschnie, co parę dni.
Niczym nawozowym nie podlewam. W roku posadzenia nie jest pięknie, ale uwierz w następnym sezonie jest moc
Zerknij w korzenie hakone, wykop jedną i sfoć nam. Zastanawia mnie ta padająca partia z jednej szkółki...