Karton z napisem „Wielkanoc” mam jeszcze na strychu.
Nie zdjęłam go bo bałam się, że z tym bolącym kręgosłupem, nie poradzę sobie z zamykaniem klapy w suficie.
Dziś tam wejdę. Najwyżej zostawię to do piątku i Małżon zamknie. Noce już dość ciepłe i nie zmrozi mi poddasza.
Póki co na salony wyjechało to wielkie, ceramiczne jajo.
Dostałam je w prezencie od brata mojej przyjaciółki.
Mam trochę takich ceramicznych ozdób wykonanych przez osoby niepełnosprawne podczas warsztatów terapii zajęciowej organizowanych przez Fundację „Sprawni inaczej”.
O, na przykład owcę.
Zainspirowana zdjęciami Twoich cynii skusiłam się na nie i ja. Posadziłam mieszankę Red Lime + Green Lime. Wzeszły w ciągu dwóch dni. To moje pierwsze doświadczenie z cyniami. Nigdy ich nie sadziłam ani nie uprawiałam w ogrodzie.
W związku z tym mam pytanie: czy cynie się uszczykuje?
Wracając do kotów. Moja Kafka lubi aportować i w ogóle wszelką zabawę. Wystarczy jej zwykły papierek, np. zwinięty w kulkę paragon albo kulka ze sreberka z czekoladek. Poluje na wszystkie muchy i ptaki na balkonie. To w ogóle bardzo energiczny kot. Niestety nie poświęcam jej tyle uwagi ile powinnam. Druga kotka ma zupełnie inny charakter. To rasowa syjamka i jak to syjamy potrafi być bardzo głośna. Chodzi po całym domu i zawodzi. Czasem bardzo działa to nam na nerwy, mnie i mężowi. Ale wybaczamy jej to "złe zachowanie", bo to kot z przeszłością. Trafiła do nas z jakiejś patohodowli z Opola i przez pierwsze półtora roku nie dała się dotknąć. Chowała się po kątach, za meblami, za piecem, czołgała wzdłuż ściany... Była kompletnie niezsocjalizowana. Panicznie się nas bała. Wszystko zmieniło się dopiero, gdy przygarnęliśmy malutką Kafkę. Zobaczyła, że ludzki dotyk nie krzywdzi i że nie jesteśmy tak straszni, jak jej się wydawało. Teraz to prawdziwa przylepa.
Bieszczady mam blisko, ale sama byłam tam zaledwie kilka razy. Bardzo ogranicza mnie brak samochodu i prawa jazdy. Mąż niby prawko ma, ale odkąd je zrobił 18 lat temu ani razu nie siedział za kółkiem, więc równie dobrze mógłby go nie mieć.
Jeśli miałabym wybierać między morzem a górami, wybrałabym morze. Byłam nad polskim Bałtykiem tylko raz i bardzo miło wspominam ten czas. Chciałabym też zwiedzić Gdańsk. Może kiedyś.
Moja kotka jest zdecydowanie z hodowli, w której kotka sie całuje w uszko…
Gdyby nie wada oka to zostałaby u nich jako kotka hodowlana.
Po przyjeździe do domu (dluga podróż bo samochód, pociąg Wroclaw-Gdansk plus taksowka) została zgodnie z zaleceniami zamknięta w przytulnym pokoju. Miała miske ze swoją karmą, kuwetę z hodowli, kocyk i drapaczek…
Założenie bylo takie, ze po dniu, dwóch dniach mamy jej uchylić drzwi aby poznała resztę pomieszczeń.
Tyle teoria. Praktyka wyglądała tak, ze kotka po 10 minutach zwiedzania pokoju stanęła pod drzwiami i zaczęła naparzać w nie wielkimi paputami przy akompaniamencie głośnego miałuuuuu i frrr oraz trrrr.
Wypuściłam ją, przedefilowała obok mnie i zeszła na dół aby zasiąść w fotelu. Po godzinie uznała, ze na mnie jest wygodniej.
Nie boi się niczego i nikogo.
Kocha na mnie sypiać od tego pierwszego dnia i zazwyczaj włazi na mnie i ugniata niemiłosiernie. Wygląda to tak:
Cynie uszczykuję ale dopiero kiedy sa większe, kiedy mają tak ze 20cm.
Nie zawsze zresztą.
I tak obcinam je dość intensywnie bo prawdę mówiąc dla mnie to sa kwiaty do bukietów a nie ozdoby ogrodu.
Tnę je więć intensywnie a one kwitną caly czas.
To wiśnia Kojou-no-mai.
Mam tez drugą, dwa razy większą. Niestety poerwsza zima mi ją mocno uszkodziła (albo susza latem może jej nie upilnowalam)
Posadziłam ją na skarpie a tam nie ma lekko.